Jedną z twarzy tejże akcji, która ma - jak czytam - na celu, dać odczuć "jak na co dzień żyje miliard czterysta milionów najbiedniejszych ludzi na świecie" jest Ben Affleck, aktor, który na brak pieniędzy na co dzień na pewno nie narzeka.
Przeczytaj także:Toruński Caritas przekonuje: Pomaganie jest trendy!
I jakkolwiek doceniam wszelkie proekologiczne, prospołeczne gesty osób, które są ikonami, wzorami do naśladowania, czy jak to się teraz mówi trendsetterami (osobami, które wyznaczają trendy), tak jakoś ta akcja w ich wykonaniu wydaje mi się jednak pustym gestem.
Znane jest powiedzenie, że syty głodnego nie zrozumie. Ale czy pięć dni o makaronie i tanim sosie to zmieni? Mówimy o ludziach, którzy, jeśli na co dzień przejmują się kaloriami, to tylko dlatego, że boją się utyć, a nie dlatego, że boją się, że z ich braku mogą nie przeżyć. I może nawet nie dotyczy to Bena Afflecka, bo wiele znanych osób robi sporo, by pomów innym i to bez rozgłosu i wielkiego PR-u.
Nie zrozumcie mnie źle, ja nie głoduję, nie przejmuję się brakiem kalorii, by przeżyć. Jak zresztą pewno większość z nas. Te 5 zł, to - tylko na papierosy Mocne - wydaje dziennie rzesza Polaków uważających się za biednych.
Trochę wydaje mi się ta akcja sposobem, żeby wyzbyć się poczucia winy, że niewiele robimy, aby systemowo poprawić byt na ziemi, poprawić rozkład dóbr materialnych, poprawić system, dzięki któremu wszyscy chętni będą mogli zarobić tyle, by przeżyć. Godnie.
No dobra, użyłam tego słowa - godnie. Choć przyznaję, że to jeden z nadużywanych wyrazów, to zdefiniuje go do moich potrzeb - godnie, czyli mając dach nad głową, ciepłą pożywną strawę i poczucie bezpieczeństwa.
Czytaj e-wydanie »