Leszek Miller z całym SLD może obiecywać powrót do 49 starych województw, ale również dobrze może obiecać współczesną wersję podziały dzielnicowego Polski, bo kto mu zabroni?
Tak więc SLD krąży po byłych miastach wojewódzkich, PiS nie opuszcza powiatów, a i Janusz Palikot nie gorszy. W lutym i marcu kandydaci Twojego Ruchu i Europy Plus objadą 2,5 tysiąca miast gminnych i powiatowych. "W każdym z tych miast przykleimy dokładnie informacje, ile te gminy, ile te powiaty stracą na reformie proponowanej przez Leszka Millera" -zapowiada Janusz Palikot i będzie to część kampanii do europarlamentu. Jakoś nikt na wieś jechać nie chce, ale może dlatego, że PSL okopał się tam mocno i lękliwie na sondaże patrzy, choć po ostatniej zwycięskiej bitwie z Brytyjczykami pod Tesco - ludowcy nie kryją zadowolenia z sukcesu.
Czytaj: W Polsce od lat nie oszczędza się na administracji. Chcemy w Polsce powrotu do 49 województw!
Tylko Tuskobus coś zardzewiał, widać za długo stał na cegłach, ale bliskość wyborów z pewnością tchnie w premiera nową siłę w obiecywaniu gruszek na wierzbie. Otóż niedawno szef sejmowej komisji nadzwyczajnej ds. ograniczania biurokracji (!!!) poseł Adam Szejnfeld zapowiedział pakiet dla bezrobotnych, absolwentów i osób w wieku 50 plus. Po sześciu latach rządzenia, to poważny sukces, tym bardziej, że dopiero obiecany. Sejmowa komisja ds. ograniczenia biurokracji powinna zająć się najstarszymi obietnicami Donalda Tuska ograniczenia armii urzędniczej pożerającej miliony złotych.
No i poseł Jarosław Gowin (Polska Razem) wybrał się w podróż na Śląsk, gdzie obiecał, że do 2020 roku powinniśmy się znaleźć w pierwszej dziesiątce krajów o największej wolności gospodarczej (na razie awansowaliśmy na 50. pozycję). Pojeeeechał, jak nie przymierzając premier w obietnicach.
I tak już będzie codziennie.
Przez najbliższe dwa lata.
A po wszystkich wyborach - spokój?
