DLACZEGO więc POWINNIŚMY? Bo w przeciwnym razie w PRZYSZŁOŚCI będziemy mieli zbyt małe emerytury. Owa, na dodatek, niepewna, przyszłość to jednak niezwykle odległa perspektywa. Chyba więc rzadko kto wierzy w to, że dziś rządzący potrafią nam na pewno powiedzieć, jak ta emerytura będzie wyglądała.
Świat zmienia się przecież w niesamowitym tempie, a wystarczy jeden czynnik, którego badacze nie wezmą pod uwagę, aby podążył w zupełnie innym kierunku. W XIX w. we Francji przewidywano, że jeśli nadal będzie przybywać dorożek, to w XX w. Paryż zostanie zawalony końskimi odchodami. A dorożki wyparły samochody.
Zresztą nie mamy też pewności, czy z powodu jakiś "wyższych racji", np. wybuchu konfliktu zbrojnego, wówczas rządzący nie dorwą nam się do naszych odkładanych na emeryturę pieniędzy.
DLACZEGO zatem nie POWINNIŚMY? A tu odpowiedzi są dziesiątki. Każda z nich zależy od konkretnej osoby. Najbardziej przeciwni są ci, którzy znajdują się na granicy. Za chwilę i tak czeka ich emerytura, więc już nie mogą się doczekać, aby na nią przejść.
Dlaczego? Bo generalnie my, Polacy, nie lubimy pracować. I w tym cały problem. Zresztą czasami trudno się dziwić. Popytałam znajomych. Nie lubimy, ponieważ czujemy się wykorzystani, mobbingowani, wypaleni, zbyt mało opłacani, mamy szefa psychopatę, nie możemy pogodzić się z absurdami czy układami panującymi w firmie, praca zajmuje nam całe dnie, więc brakuje nam czasu na cokolwiek innego, itd. To po pierwsze.
Przeczytaj także: Reforma emerytalna: Pawlak nie może, Palikot pomoże?
Po drugie, jesteśmy schorowani, ponieważ jeśli praca wypełnia nam całe życie, nie mamy czasu na zadbanie o siebie, uprawianie sportu i odwiedzenie lekarzy, więc po prostu sukcesywnie opadamy z sił.
Po trzecie, chcemy stworzyć możliwość zarabiania naszym dzieciom, aby "mieli lepiej niż my". Bo jeśli już udało im się dostać na etat, to nie mogą podpaść, więc na emeryturze pomagamy im w wychowaniu ich dzieci. Ktoś musi, skoro polityka prorodzinna w naszym kraju jest fikcją, a młoda matka to zdaniem wielu szefów firm najgorszy pracownik.
Dlatego każdy z nas ma swoje własne argumenty, zależne od aktualnej sytuacji. A czy ja chciałabym pracować jako sześćdziesięcioparolatka? Wszystko zależy od tego, w jakim WÓWCZAS będę położeniu, jak będzie wyglądało moje życie i jak będę się czuła.
Dlatego też uważam, że dziś pytanie w referendum dwudziestoparolatka - czy jesteś za wydłużeniem wieku emerytalnego, ma taką samą wagę jak pytanie - czy za 40 lat będziesz miał ochotę zjeść na obiad schabowego z ziemniakami czy rybę gotowaną na parze?
Czytaj e-wydanie »