Psychologowie mówią jasno: agresja u młodych ludzi to wina telewizji i komputera. Wystarczy włączyć pierwszy lepszy kanał telewizyjny, żeby zobaczyć, jak trup ściele się gęsto, a krew wylewa się z ekranu. A gry komputerowe? Najlepsze dla nastolatka są takie, gdzie nie brakuje przemocy. Bohater ma kilka żyć. Zabijasz go, a on wstaje. I tak w kółko.
Przeczytaj także: Grożą, kopią, biją. Szkoły są pełne przemocy
Pamiętam swoje dzieciństwo w latach 80-tych, gdzie nadmiar energii traciło się na podwórku. Jazda na rowerze albo wrotkach, a zimą z górki na pazurki na sankach. W telewizji były dwa kanały, o komputerach i Internecie nie było mowy. Oczywiście zdarzały się bójki, niejeden chłopak pewnie wrócił do domu z podbitym okiem.
Jednak teraz, takie mam wrażenie, przemoc stała się modna. Być słabym to znaczy być jednocześnie mięczakiem, kimś, z kim nie warto się trzymać. Bo skoro bohater mojego ulubionego filmu czy gry komputerowej potrafi powalić grupę osiłków bez żadnego wysiłku, to przecież nastolatek nie może inaczej.
Nie bez winy są też rodzice. Przecież widzą, co robią w domu ich dzieci. Ale czy nie jest wygodnie, żeby nastolatek usiadł przed komputerem czy telewizorem i po prostu dał nam spokój? Jesteśmy zmęczeni po całym dniu pracy, a tu trzeba jeszcze zająć się własnym dzieckiem. Lekceważymy to, że jako kilkulatek kopnie bezdomnego psa albo rzuci kamieniem w kota. Kiedy jest nastolatkiem, myśli, że tak można. Że to przemoc pomoże rozwiązać problemy, w domu, szkole, w życiu....