Zapraszamy do lektury tekstu o finansowaniu piłkarskiej spółki przez władze Torunia w piątkowym wydaniu Gazety Pomorskiej. To przykład, jak łatwo można - wydając bez refleksji i kontroli publiczne pieniądze - wkroczyć na ścieżkę bez odwrotu i w dobrej wierze praktycznie zniszczyć sportowy zespół.
Publiczne pieniądze w sporcie to temat delikatny i wzbudzający zawsze wiele emocji. W Toruniu postawiono przed trzema laty na finansowe zaangażowanie bezpośrednie. Efekty? Oba utrzymywane przez miasto kluby (piłkarski i hokejowy) są w najgorszej kondycji, a przecież powinno być dokładnie odwrotnie.
Podobny schemat można obserwować w Bydgoszczy, gdzie w fatalnej sytuacji znalazła się teraz żużlowa Polonia, latami finansowana miejskimi milionami złotych.
Dlaczego zatem się nie udaje, a finansowa kroplówka miasta tak często zawiera truciznę? Problemem publicznych pieniędzy jest przede wszystkim to, że nie są nasze. A więc w domyśle niczyje. Nie trzeba się liczyć z wydatkami (przynajmniej pozornie), bo za za chwilę kolejne wybory i urzędnicy w pogoni za popularności rzucą kolejną dotację.
Przeczytaj: Rewolucja w Toruniu. Pieniądze z miasta dla sportowców, a nie dla klubów
Nikt tych pieniędzy tak naprawdę nie kontroluje, bo klubami rządzą najczęściej przypadkowe osoby namaszczone przez władze (lista "osiągnięć" ostatnich prezesi Elany i Polonii mówi wszystko). Coraz częściej wygląda to na prywatną zabawę urzędników naszym kosztem. W pewnym momencie miasto już przestaje finansować sport, a staje się zakładnikiem swoich błędów i kolejnych złych decyzji. Miliony zaczynają płynąć, długi rosną, a zespół przestaje być dumą mieszkańców.
Opieranie przyszłości klubu sportowego na miejskim wsparciu, to najczęściej droga w jedną stronę. To strategia przetrwania, która pozwala zapominać o wymaganiach biznesowych i marketingowych, strategia, który uczy lenistwa zamiast zapobiegliwości.
Ten mechanizm obowiązuje także w naszych domowych budżetach. Zwykle najrozsądniej wydajemy pieniądze, których zdobycie przyszło nam najtrudniej. Po prostu bardziej je szanujemy.
Czy więc samorządy powinny finansować sport? Z pewnością, bo to ważna dziedzina życia każdej społeczności, jeden z fundamentów naszej lokalnej tożsamości. Tym bardziej jednak muszą być to pieniądze wydawane z pomysłem, niech to będzie solidny dodatek do budżetu, a nie jedynie źródło finansowania klubu. I najważniejsze - muszą być wydawane z pełną świadomością, że nie należą do urzędników, ale mieszkańców.