Chcemy powiedzieć światu: wierność jest możliwa! Wierność jest sexy - przekonują pomysłodawcy akcji. Popierają ich m.in. Krzysztof Ziemiec i Marek Kamiński. Misja ma przypomnieć, że wierność jest podstawą prawdziwej miłości. Zachęcić do twórczego przeżywania relacji. Pokazać, że młodych wierność kręci i że się opłaca.
Organizatorami akcji jest akademickie stowarzyszenie katolickie Soli Deo i portal przeznaczeni.pl, który gromadzi katolickich singli. Swoim hasłem nawiązują do komedii "Och Karol 2", w której Natalia Kukulska zaśpiewała "Wierność jest nudna". Na plakacie "Wierność jest sexy" widzimy palec serdeczny z obrączką, co ma chyba przywodzić na myśl palec środkowy w wulgarnym geście. Czyli: odczep się, mam żonę/męża.
Przeczytaj także: Przygodny seks z roku na rok coraz bardziej popularny. Dlaczego?
Tyle faktów. A teraz pytania. Czy tak intymny temat jak wierność można zderzać z dwuznacznym gestem wystawionego palca w obrączce? Czy plakat ten rzeczywiście zachęca do wierności, czy do agresji z powodu tłumienia pożądania?
Twórcy kampanii mówią o tym, że teraz niewierność jest modna, dlatego ich akcja jest przeciwwagą dla panującego rozpasania seksualnego. Jednak czy o wierności można mówić w kontekście mody, skoro należy ona do subtelnego wyboru, który modzie nie powinien ulegać?
Czy sztuczne kreowanie mody na wierność nie doprowadza do poczucia winy tych, którzy z różnych przyczyn wierności nie dochowali? Nie chodzi tu o usprawiedliwianie niewierności. Jednak czy nie jest równie wielkim sprzeniewierzeniem wobec siebie samego usprawiedliwianie wierności za wszelką cenę?
Wierność jest piękna, jeśli dwoje ludzi się kocha, szanuje, rozumie, wspiera i pragnie. Ale czy wszyscy mamy tyle szczęścia do końca życia? Czy można to rozpatrywać w ogóle w kategoriach szczęścia, czy raczej nieuchwytnej ewolucji, a przy tym biologii i chemii? Co jednak, jeśli już siebie nawzajem nie pragniemy i nie rozumiemy? Czy wtedy nie możemy sobie pozwolić odejść? Wierność jest sexy? Czyż to nie naiwne? Hasło: jesteś wierny, jesteś sexy dla niektórych może być mielizną, bo wpędzeni w poczucie winy, nie będą potrafili stworzyć związku opartego na szczerości, zaufaniu i trosce o realizację własnych potrzeb w parze. Mogą za to czuć się winnymi, że odbiegają od norm ogólnie przyjętych, a to spowoduje ich konflikt wewnętrzny. Co za tym idzie? Okłamywanie siebie i bliskich.
Przeczytaj także: Ma pani coś na dobry seks? Czyli zabawki dla młodych i starych
I jeszcze jeden argument przeciwko tej niewinnie wyglądającej kampanii. Doskonale wpisuje się ona w naszą kulturę, aby być szczęśliwym już, teraz, natychmiast. Pięknie wyglądać, pachnieć zniewalająco, flirtować na potęgę, wabić ciałem, słowem i myślą. Wierność jest sexy, więc jeśli chcesz być sexy, masz być wierny - to jak zalecenie, że aby mieć ładne ciało, trzeba o nie dbać na siłowni. Żeby mieć ponętne spojrzenie, wystarczy dokleić sztuczne rzęsy, żeby ładne paznokcie, należy je pomalować, a usta - wyeksponować poprzez pociągnięcie czerwoną szminką. Jeśli coś jest sexy, jak ma nie kusić?
No przecież temu służy! Jak na sprzeczności można zbudować coś, co należy do sfery duchowych potrzeb, bo tylko taka wierność interesować powinna związki spełnione. Chyba że mówimy o fizycznej zdradzie, a ta dla wielu Polaków nie ma podobno wielkiego znaczenia. Nie jest też powodem do przewartościowania związku, bo do tego trzeba odwagi, wysiłku i czasu. Pracy nad sobą, a nie cudownej pigułki, która nas odmieni. Osobiście facebookową akcję nazwałabym raczej: "Zanim powiesz hop, zobacz w coś wskoczył". Byłoby większe prawdopodobieństwo, że odniesie efekt w sprawie wiarołomstwa. Spójrzmy na statystyki. Do zdrady przyznaje się co szósta Polka i co trzeci Polak. To liczby. Zawsze jednak mamy wybór. Dżentelmeni i damy sami wybierają kluby, do których chcą należeć. Nie trzeba ich zachęcać powierzchowną kampanią facebookową.
Czytaj e-wydanie »