A jeszcze kilka dni wcześniej stwierdził publicznie, że kocha panią Wandę. Ale miłość (sic!) szybciutko minęła. Miłość i, jak się okazuje - pozorny szacunek dla kobiet, którym Palikot wywalczył sobie wsparcie środowisk feministycznych. Wystarczyło, że Nowicka tupnęła nóżką i nie poszła w ślad za dyrektywami szefa partii.
Palikotowi, myślicielowi i filozofowi o otwartym umyśle puściły nerwy. I… wyszła słoma z butów. Podobnie, jak wcześniej panu Wojewódzkiemu czy ś.p. Lepperowi. Gdy nie wiadomo już, jak dokopać kobiecie, najlepiej żartobliwie odwołać się do gwałtu. A co tam. Niech sobie baba nie myśli, że wygra.
Przeczytaj również: Sejm nie odwołał Wandy Nowickiej z funkcji wicemarszałka
Obrzydliwe to. Obrzydliwe i słabe. Tak żenujące ataki odbieram jako wyraz wyjątkowego prostactwa, tępoty i hipokryzji, do której w zasadzie należałoby już przywyknąć. Przed wyborami - wspieramy kobiety, środowiska feministyczne, jesteśmy za parytetami etc. A potem wiadomo. Ważne, że trafiła się cieplutka posadka na Wiejskiej.
Palikot mocno się skompromitował, zarówno jako polityk, jak i mężczyzna. Powielił stereotyp usprawiedliwiający gwałcenie kobiet. Stawiasz opór? To ja ci zaraz dam nauczkę, pokażę ci, co o tobie myślę. To ciebie można zgwałcić, ha ha ha!!!
Patrząc na taką słabość wynikającą z braku argumentów, śmiem przypuszczać, że kolejnym obiektem ataków Palikota będzie pani Anna Grodzka.
Najlepsze artykuły za jednym kliknięciem. Zarejestruj się w systemie PIANO już dziś!
Czytaj e-wydanie »