Zobacz wideo: W Polsce około 200 zachorowań na koronowirusa, a w Niemczech tysiące
Będzie więc reżim sanitarny, ale co z delikatną dziecięcą psychiką, która zapłaciła wysoką cenę za zamknięcie w domu podczas długiego zdalnego nauczania? Moje znajome psycholożki i terapeutki łapią się za głowę – mają wypełnione grafiki aż do grudnia. Pomocy potrzebuje coraz więcej dzieci. W pandemicznym roku 44 proc. nastolatków miało objawy depresji, 3 tys. młodych ludzi napisało przez specjalny formularz wiadomości z prośbą o pomoc, a policja średnio dwa razy dziennie interweniowała, by ocalić życie dziecka lub nastolatka. Zdarzały się takie przypadki, że myśli samobójcze miały już nawet dzieci sześcioletnie. Powód? Jest ich wiele. Izolacja od rówieśników, trudności w szkole, kompleksy, odrzucenie przez grupę, sytuacja domowa. W tych dwóch ostatnich przypadkach w grę wchodzić może drugi najczęściej zgłaszany problem – przemoc. Z danych fundacji Dajemy Dzieciom Siłę w czasie lockdownu doświadczało jej aż 27 proc. młodych ludzi. 9 proc. z nich nie miało do kogo zwrócić się o pomoc.
Czytaj też: Czas pandemii to czas kryzysów psychicznych. Potrzebujemy własnego kąta i chwili dla siebie
Dzieci i nastolatkowie padają ofiarą przede wszystkim przemocy domowej, seksualnej i rówieśniczej. Ta ostatnia – podkreślają eksperci - w dużej mierze przeniosła się do świata wirtualnego. Niestety, lekcje online stały się areną pełną przemocy: szykanowanie na czacie, przerabianie zdjęć, aby skompromitować koleżankę czy kolegę, publikacja filmów. Młodzi ludzie zaczęli się bać włączania kamerek, by nie stać się internetowymi memami. To wszystko będzie jeszcze długo ciążyć na młodych umysłach. Dlatego na początku roku szkolnego ważne są – oprócz reżimu sanitarnego – dwie rzeczy. Wzmocnić szkoły psychologicznie i jak najszybciej zaszczepić dzieci. W ten sposób zwiększymy szanse na to, aby kolejny lockdown się nie powtórzył.
