A mnie się wydaje, że pan prezydent, w pogoni za sondażowym poparciem, wszedł na bardzo grząski grunt. Jego pomysł tylko na pozór jest godny uznania - żaden Polak nie powinien przecież sprzeciwiać się złożeniu hołdu 200 tysiącom ofiar. Ich bohaterstwu, determinacji i szaleńczej odwadze.
Jednak im dalej od "Godziny W", tym więcej wątpliwości i pytań, szczególnie pod adresem przywódców Powstania, którzy je przeżyli. Do mnie bardziej trafiają słowa pisarza Stefana Kisielewskiego o Powstaniu, aniżeli wczorajszy apel Lecha Kaczyńskiego. Kisielewski pisał:"Naród naprawdę męski nie walczy nigdy do ostatniej kropli krwi. Na tym polega prawdziwy patriotyzm, patriotyzm obdarzony instynktem życia, nakazującym cierpliwość, ostrożność, powściągliwość, subtelność taktyczną w dążeniu do celu zasadniczego. My natomiast tak bardzo tęsknimy do wielkości, do walki".
Ustanawianie święta narodowego w rocznicę tragedii narodowej wydaje mi się niestosowne.