Kibice ukarani za zachowanie podczas Mistrzostw Świata Juniorów w Lekkiej Atletyce, twierdzą, że nie otrzymali zawiadomienia o terminie ich rozprawy. - Nie mieści mi się to w głowie - odpowiada Włodzimierz Hilla, rzecznik Sądu Okręgowego w Bydgoszczy.
Wracamy do sprawy siedmiu bydgoskich fanów sportu, których sąd ukarał za "werbalne manifestowanie i wywieszenie transparentów" w ubiegłym roku na stadionie przy ulicy Gdańskiej.
Ukarani zwrócili się o pomoc do Jana Rulewskiego, by zbadał, czy sąd nie popełnił błędu, nie informując ich o terminie rozprawy sądowej. Rzecznik bydgoskiej Temidy przypuszcza jednak, że winę za nieobecność na rozprawie mogą ponosić sami zainteresowani.
Minęły czasy zaocznych wyroków
Na jednym z transparentów, który kibice wywiesili na trybunie podczas zeszłorocznych mistrzostw, był napis "Od lat każdy słyszał, że w Bydgoszczy jest "Zawisza". Teraz mamy prezydenta, który o tym nie pamięta". Miał to być komentarz do pomysłu usunięcia z nazwy stadionu członu "Zawisza".
- W reguły demokratyczne wpisana jest możliwość krytykowania władzy, choćby w formie napisu na transparencie - mówi Jan Rulewski. - Zastrzeżenia może budzić też fakt, że sąd nie powiadomił oskarżonych o terminie rozprawy. I to przede wszystkim należy wyjaśnić. Jeśli trzeba będzie, to sprawa trafi do sądu najwyższego. Minęły już czasy, gdy wyroki ferowano zaocznie.
Ukarani złożyli odwołania od wyroku sądu.
Nie odebrali awiza?
Włodzimierz Hilla, rzecznik Sądu Okręgowego jest zdziwiony relacją kibiców, którzy twierdzą, że nikt nie dał im szansy obrony: - Nie mieści mi się w głowie, że oskarżeni nie zostali poinformowani o terminie rozprawy. Nagminnie zdarza się, że osoby, do których sąd wysyła pisma, nie odbierają z poczty awizo. Poza tym od wyjaśniania wątpliwości proceduralnych jest sąd, a nie senator.