Chojniczanka Chojnice - Arka Gdynia
Wielu wierzyło w determinację piłkarzy z klubu przy Mickiewicza na mecz ze szczególnie nielubianym rywalem - Arką. Liczyli na rewanż za jesienną porażkę w Gdyni. Ze stadionu schodzili rozczarowani nie tyle widowiskiem, ale wynikiem. Chojniczanka przez 80. minut grała w przewadze, po tym, jak z boiska wyrzucony został kapitan gości Krzysztof Sobieraj.
Piłkarzom nie udało się jednak do końca dowieźć choćby bezbramkowego remisu. Mimo to, kibice zawołali piłkarzy, by przybić "piątkę".
Mecz zawiedzionych nadziei brutalnie pokazał, w jakim miejscu jest Chojniczanka. - Jeśli nie wygrali z Arką, to już z nikim w tym sezonie. Spadek to już pewnik! - komentowali bardziej sceptyczni kibice występ miejscowej drużyny.
Więcej optymizmu, podczas pomeczowej konferencji, wykazywał szkoleniowiec. - To nie miało tak wyglądać, jak się zakończyło - mówił Mariusz Pawlak. - Nie pierwszy raz mamy problemy, gdy przeciwnik gra w osłabieniu. Kilka akcji mogło się podobać, ale to za mało, nam potrzeba punktów, a przeciwnicy nie śpią. My już przed meczem ze Stomilem byliśmy pogrzebani, ale wyszliśmy z tego w tabeli. Przychodzi końcówka i znów jesteśmy na wstecznym biegu. Trzeba podnieść głowy do góry. Nie jest to jeszcze gwóźdź do trumny, jak już od wiele słyszałem. Stać nas jeszcze na zrobienie punktów. To zależy tylko od nas, bo przeciwnicy na pewno będą punktować.
Chojniczanka Chojnice - newsy, relacje, zapowiedzi, zdjęcia, wideo
Trener ma żal do niektórych graczy. Przyznał, że bał się, gdy Arka straciła w polu zawodnika. Nie wierzył, że jego graczom uda się zachować zimne głowy: przytrzymać piłkę, zmęczyć rywala. Podejrzewał, że od razu będą chcieli strzelać i to się zemści. I tak się stało. - Nie wiem dlaczego w najważniejszych momentach, gdy trzeba było przerwać akcję nawet na żółta kartkę, dwa - trzy razy moi zawodnicy tego nie zrobili? Uczulałem ich na to - dodał trener. - Dużo mądrości brakuje w drużynie i jak bym miał dwóch takich zawodników, jak opalający się na ławce Arki to gra wyglądałaby inaczej.
Jeśli zespół, będący na 14. miejscu, chce utrzymać się na pierwszoligowych boiskach musi zmobilizować się na dwa ostatnie mecze. W sobotę na wyjeździe zagra z Energetykiem w Rybniku, w ostatniej kolejce podejmie Dolcan Ząbki. Pierwszy z rywali ma wciąż szansę odbić się ze strefy spadkowej i - w dodatku na własnym boisku - wysoko zawiesi poprzeczkę. Spokojniejszy na murawę wybiegnie Dolcan, który nie ma szans na awans do ekstraklasy, ale jako czwarty zespół w tabeli też chojniczanom tanio skóry nie sprzeda i zachce udowodnić swoją wyższość.
Niejeden z chojnickich graczy opuszczał szatnię stadionu przy Mickiewicza ze łzami w oczach. Powód? Prawdopodobnie dyscyplinujące rozmowy.
W 33. kolejce kibicie po winni trzymać kciuki nie tylko za Chojniczankę, ale i za Sandecję, która zagra z Flotą, Miedź mierzącą się ze Stomilem i GKS Katowice podejmujący tyszan. - Sytuacja nie jest beznadziejna. Pozostały dwa mecze, wszystko jest w nogach piłkarzy - mówi Piotr Reszkowski, prezes Stowarzyszenia Kibiców Chojniczanki. - Do utrzymania potrzeba czterech punktów. Wierzymy do końca w naszych piłkarzy. Każdy z nich sam najlepiej wie, po co wybiega na murawę i o co gra.
Czytaj e-wydanie »