Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Życie uczy, że prawie każde niemożliwe jest możliwe

Małgorzata Chojnicka
Małgorzata Chojnicka
Małgorzata Lis
Małgorzata Lis Nadesłane
Rozmowa z pisarką Małgorzatą Lis, autorką „Kocham cię mimo wszystko” i „Przebaczam ci”

W Pani książkach wiara i wartości chrześcijańskie grają pierwsze skrzypce. Proszę powiedzieć, czym dla Pani jest wiara? Pomaga w codziennym życiu?

Wiara towarzyszy mi w zasadzie od początku. Wyrosłam w katolickiej rodzinie i tam nauczyłam się żyć wiarą na co dzień. I nie chodzi tu tylko o zwyczaje, ani nawet o zasady moralne. Chodzi o relację z Bogiem, który jest dla mnie bardzo ważny. Najważniejszy.
Czy wiara pomaga w codziennym życiu? Zasadniczo tak. Wiara daje perspektywę wieczności, a to bardzo pomaga zdystansować się do codziennych problemów, a nawet do większych nieszczęść, które nas przecież spotykają niezależnie od światopoglądu. Wiara daje też proste odpowiedzi „tak, tak” lub „nie, nie”, co często ułatwia wybory. Niemniej bywa i tak, że wiara przynosi niezrozumienie, a nawet dyskryminację i to jest trudne. To czasem boli, gdy ktoś, zwłaszcza bliski, pogardza tobą z powodu twoich przekonań. Nikt jednak nie obiecywał, że ma być lekko.

Jest Pani nauczycielką i historykiem sztuki, ale zrezygnowała Pani z pracy zawodowej na rzecz rodziny. Nigdy nie żałowała Pani tej decyzji?

Nie, nigdy. Naprawdę. Lubiłam swoją pracę i czasem brakuje mi regularnych spotkań ze znajomymi, ale zdecydowanie wolę być w domu i towarzyszyć moim dzieciom w codzienności. W domu czas płynie inaczej i choć bywa, że się denerwuję, to odpada wiele stresów związanych z życiem zawodowym i całą logistyką związaną choćby z rozwożeniem dzieci po placówkach.

Proszę zdradzić, w jaki sposób przy siódemce dzieci znajduje Pani czas na pisanie?

Nie znajduję go tyle, ile bym chciała. Jedna książka na rok to żaden sukces wydawniczy, ale może się uda to zmienić. Piszę głównie po nocach, rzadko udaje mi się znaleźć trochę czasu w ciągu dnia. Myślę jednak, że niezależnie, jakie ma się hobby czy zajęcie, warto znaleźć sobie chwilę dla siebie. Nawet przy gromadce dzieci, a może zwłaszcza przy gromadce. Matka też człowiek i musi odpocząć, rozerwać się troszeczkę.

Wiem, że to trudne pytanie, ale proszę zdradzić, jaką jest Pani mamą?

Na pewno nie taką, jaką bym chciała być. Staram się znaleźć balans między konsekwentnym wymaganiem a czułą wyrozumiałością, czasem jednak się to nie udaje i popadam w wymienione skrajności. Niemniej moje dzieci twierdzą, że jestem najlepszą mamą, jaką mają i tego się trzymajmy.

Jakie wartości wyniosła Pani z domu rodzinnego? Jaki on był?

Wychowałam się w katolickiej, pełnej rodzinie z tradycjami. Z rodzinnego domu wyniosłam przywiązanie do takich wartości jak wiara, miłość, małżeństwo i rodzina. Rodzice bardzo się starali, by wychować mnie, moją siostrę i brata na dobrych, uczciwych i pracowitych ludzi. Czasy nie były łatwe, ale choć materialnie bywało krucho, to rodzice zawsze mieli dla nas czas. Owszem, popełniali błędy, jak każdy, ale chcieli dobrze i teraz jako matka dostrzegam to wyraźniej niż kiedyś. Błędów staram się unikać, a dobro przekazywać dalej.

Skąd czerpie Pani pomysły? Czy bohaterowie są tacy, jakimi ich Pani wymyśliła, czy czasami wymykają się spod kontroli?

Pomysły czerpię z życia, nie tylko moich bliskich, ale też z artykułów prasowych, z reportaży oraz z zasobów mojej wyobraźni. Czasami tak się zdarza, że coś sama tworzę, a potem czytam gdzieś w internecie, że podobna historia miała miejsce naprawdę. Zresztą życie uczy, że prawie każde niemożliwe jest możliwe.
Kiedy więc mam już zarys historii, ona sama się dzieje w mojej głowie, a potem w komputerowym pliku. I tak, bohaterowie wymykają się czasem spod kontroli, staram się jednak mniej więcej trzymać ustalonego planu. Zachować pewną konsekwencję, uporządkować fakty, żeby nie było bałaganu i błędów.

Wybaczając wyświadczamy przysługę sobie, bo troskliwe pielęgnowanie wszelkich krzywd skutecznie zatruwa życie i odbiera całą radość z pięknych chwil, które się człowiekowi przytrafiają. To moja refleksja po przeczytania „Przebaczam ci”.

Tak, to prawda. Przebaczenie, choć trudne i wydawałoby się potrzebne temu, kto wobec nas zawinił, ważne jest też dla nas samych. Podobnie jest z miłością, z wiarą, ze wszystkim, co Pan Bóg nam proponuje. Na początku wydaje się to ponad siły i bez sensu, a ostatecznie przynosi pokój i szczęście.

Jedna z bohaterek traci swoje nienarodzone dziecko. To bardzo bolesne doświadczenie, które spotyka wiele kobiet. Do tej pory też to temat tabu. Skąd pomysł, by o nim pisać?

Statystycznie poronienia dotyczy co piątej ciąży. To niestety powszechny problem, siłą rzeczy dotyczący głównie kobiet. Wydaje mi się, że łatwiej byłoby matkom przejść przez to cierpienie, gdyby miały wsparcie począwszy od bliskich, a skończywszy na personelu medycznym. Takie wsparcie będzie możliwe, gdy pojawi się zrozumienie oparte na wiedzy i empatii. Poruszając pewne problemy w powieści sama je przeżywam, myślę o nich i o osobach, których dotykają i to samo proponuję czytelnikom.

Żyjemy w świecie, w którym rozwody są na porządku dziennym, a małżonkowie zamiast zawalczyć o swoją rodzinę zakładają nową. A małżeństwo nie jest pralką, którą można wymienić na nowszy model. Jednak pani bohaterowie walczą…

Walczą, bo jest o co. Miłość jest jak roślina. Niepielęgnowana ginie. Proszę zauważyć, że wiele rozwodów mogłoby nie mieć miejsca, gdyby obie strony okazały dobrą wolę, konsekwentnie podchodziły do własnych decyzji i starały się zrozumieć drugą osobę. Tymczasem żyjemy w świecie hedonizmu i coraz trudniej przychodzi nam wychodzenie poza granicę własnego „ja”. Oczekujemy szybkich i łatwych efektów, zapominamy, że to, co wartościowe, wymaga trudu i samozaparcia. Za to przynosi więcej szczęścia i satysfakcji. Dla mnie ważnym elementem w tej układance jest Pan Bóg. I mówię to nie na podstawie moich powieściowych przemyśleń, ale korzystając z blisko 20 lat doświadczenia w małżeńskim życiu.

Czy czytelnicy mogą się spodziewać kontynuacji losów bohaterów?

Na razie nie planuję kontynuować ich losów, ale nie wykluczam, że kiedyś do nich wrócę. Bohaterowie moich powieści stają się mi bliscy i trudno mi się z nimi rozstawać. W kolejce czekają jednak inne historie.

I jeszcze jedno pytanie, tym razem do historyka sztuki. Jacy artyści wywarli na Pani największe wrażenie, poruszyli Panią do głębi?

Nie ma jednego takiego artysty czy dzieła. Ogólnie rzec biorąc, lubię dynamikę, kontrast i wyraźnie ukazane uczucia. Duże wrażenie robi na mnie starożytna Grupa Laokoona, średniowieczne sceny pasyjne, np. Grünewalda, barokowe rzeźby Berniniego czy nieco mroczne malarstwo romantyczne, choćby pejzaże Friedricha.
Są jednak tacy artyści, którzy imponują mi bardziej swoim życiem niż dorobkiem artystycznym, choć ten również jest niebagatelny. Mogę tu podać przykład polskiego malarza Adama Chmielowskiego czy barcelońskiego architekta Gaudiego.

Dziękuję za rozmowę

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska