PGE Spójnia Stargard - Anwil Włocławek 68:83 (22:22, 13:22, 11:25, 22:14)
PGE Spójnia: Muhammad 21 (1), Johnson 19 (1), Kowalczyk 5, Martinez 2, Słupiński 1 oraz Borowski 7 (1), Kikowski 6 (2), Yam 5, Langović 2.
Anwil: Petrasek 14 (2), Turner 11 (1), Ongenda 10, Michalak 8, Łączyński 5 (1) oraz Taylor 15 (3), Nelson 7 (1), Funderburk 5, Pipes 4, Sulima 4, Gruszecki 0, Łazarski 0.
W pierwszej kwarcie Anwil Włocławek raz zdołał zbudować 5-punktową przewagę, ale rywalizacja była wyrównana. Włocławianie nie mogli zatrzymać debiutujące w PGE Spójnie Malika Johnsona, filigranowy rozgrywający zdobył w 1. kwarcie 11 punktów, trafiając wszystkie rzuty z gry.
Prowadzenie się zmieniało często, ale długo żadna z drużyn nie potrafiła oderwać się od rywala. Wreszcie Anwil Włocławek zaczął to robić w połowie 2. kwarty. Dwa razy trafił z dystansu Ryan Taylor, spod kosza po zbiórkach ofensywnych dokładali punkty Krzysztof Sulima oraz Kamil Łączyński i włocławianie w 17. minucie wygrywali już 10 punktami. Dobry mecz rozgrywał Luke Nelson, a cały zespół Anwil umiejętnie zamieniał zbiórki ofensywne na punkty drugiej szansy.
Po przerwie włocławianie jeszcze lepiej zaczęli grać w obronie, coraz więcej punktów zdobywali łatwe punkty z kontry. Przewaga szybko urosła do 15 punktów, a Andriej Urlep musiał ratować się czasem na żądanie. Niewiele pomogło. Anwil Włocławek miał w styczniu i lutym zadyszkę, ale trener Selcuk Ernak mocno nad tym pracował. Trzecią kwartę goście rozpoczęli od serii 15:0, świetnych zachowań w defensywie i dopiero w 27. minucie Yan zdobył pierwsze punkty dla PGE Spójni po przerwie.
Anwil Włocławek prowadził już wtedy ponad 20 punktami w pełni kontrolował wydarzenia na parkiecie. W całym meczu zdobył po 16 punktów z ponowienia i szybkich ataków, a przewaga w pewnym momencie sięgała 26 punktów.
