Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bez sygnału, bez pośpiechu?

Łukasz Ernestowicz
Piotr Bilski
- Na pogotowie czekaliśmy 30,a na policję 60 minut!-rozpacza żona pobitego mężczyzny. -To nieprawda!-mówią mundurowi i lekarze.

Był piątek, godz. 22.20, gdy Piotr wracał samochodem z pracy. Przed wejściem do klatki schodowej domu na ul. Chełminskiej napadło go kilku mężczyzn. Ośmiu, może nawet 10... - Powalili go uderzeniem butelką, kopali po głowie i brzuchu. Mąż był cały we krwi. Leciała mu z nosa i uszu, tracił przytomność... - mówi kobieta. Około 22.30

wezwała pogotowie i policję

- Nikt nie przyjeżdżał, więc dzwonił brat, dzwonili sąsiedzi. W końcu około 23.00 przyjechała karetka. Bez sygnału - jak do chorego na grypę! Lekarz z ratownikiem zawlekli po schodach Piotra do karetki - bez użycia noszy! Radiowóz przyjechał po prawie godzinie od pobicia. Choć wzywaliśmy go tak wiele razy, aż dyżurny zagroził, że jak jeszcze raz zadzwonimy to nikogo nie przyśle!

Dlaczego pobity mężczyzna tak długo musiał czekać na ratunek? - To wierutne kłamstwa! - mówi zdenerwowanym głosem Jan Guszkowski, lekarz oddziału ratunkowego. I zapewnia, że karetka była na miejscu cztery minuty po wezwaniu. Nie jechała na sygnale dźwiękowym, bo ulice były puste. Miała jednak włączone niebieskie koguty. Osiem minut lekarz pomagał na miejscu Piotrowi, po czym mężczyznę przewieziono do szpitala. Tomografia komputerowa wykazała urazy czaszki i mózgu.

Dlaczego ciężko pobitego mężczyzny nie wzięto na nosze? Zdecydował o tym lekarz karetki. - Bo pacjent był pijany! - potwierdził ratownik z ambulansu. Żona zapewnia, że Piotr nie mógł pić, bo wracał z pracy samochodem. Kto ma rację? Na wyniki badań krwi

trzeba jeszcze czekać

Radiowóz policyjny na miejsce pobicia przyjechał dopiero, gdy rannego już nie było. - O 22.35 dostaliśmy zgłoszenie pobicia na ulicy Chełmińskiej - mówi Marzena Kostrzewska, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Grudziądzu. - Dwie minuty później zadzwoniło do nas pogotowie z informacją, że lekarz już jedzie. O 22.38 załodze radiowozu zostało wydane polecenie przyjazdu na miejsce.

O 22.37, 22.49 i 22.50 policyjne urządzenie rejestrujące zapisało kolejne wezwania pomocy. - Nie wiem dokładnie, o której przybyli policjanci, ale z czasu ostatniego zgłoszenia wynika, że chwilę po 22.50 - mówi Marzena Kostrzewska. Zapewnia też, że

dyżurny nie "groził"

odmową wysłania radiowozu. - To jest przecież do sprawdzenia na nagraniu - mówi rzecznik Kostrzewska.

Napastnicy - jak zapewniają policjanci - są już znani i wkrótce staną przed sądem. Piotr nadal leży na oddziale neurochirurgii grudziądzkiego szpitala. Jego stan poprawia się, ale wciąż jest poważny.

A żona? - Pani Dorota ma prawo złożyć skargę do komendanta na pracę policji. Może również poskarżyć się prokuraturze, albo dyrektorowi szpitala, na pracę lekarzy - dodaje rzecznik mundurowych.

Czekamy na ratunek

Każdy z nas czasem potrzebuje pilnej pomocy lekarza, bądź policjanta. Jak szybko do nas przyjeżdżają? Czekamy na państwa komentarze i e-maile:

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska