"Niech się zajmą sprawami wiary i moralności" - skwitował duchowny. Oskarżył też liderów PiS o podżeganie do awantur na Krakowskim Przedmieściu, a pochówek Lecha Kaczyńskiego na Wawelu uznał za najgodniejszy pomnik polityka. Nic dodać, nic ująć. Ale hierarchowie nie będą komentować wypowiedzi swego kolegi wychodząc z założenia, że milczenie jest złotem. Mimo to uważam, iż po raz pierwszy w tym dwudziestoleciu padły tak surowe - i tak prawdziwe - oskarżenia pod adresem polskiego Kościoła. One nie znikną w próżni mimo milczenia duchownych. Tadeusz Bartoś - teolog, który trzy lata temu zrzucił sutannę - twierdzi, że tak ostry głos biskupa przeciw episkopatowi, to dowód bezradności.
Rzeczywiście, wobec naszego Kościoła bezradne jest nawet państwo, prawo, duża część wiernych oraz kilku biskupów. Pozostali nie dostrzegają zupełnie zagrożeń, jakie przynosi współczesność. A to najlepsza droga do szybkiej laicyzacji, czego pierwszą oznaką był kilkutysięczny protest w tzw. "Akcji krzyż".
Dr Bartoś nie ma złudzeń, że konieczna jest zmiana, bo "przywileje Kościoła są tak ogromne, że funkcjonuje on faktycznie jak państwo w państwie".
Czytaj e-wydanie »