https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Chory na depresję szyfrant Zielonka nie meldował... Na gorąco komentuje Jacek Deptuła

Jacek Deptuła
fot. policja
Zaginięcie i tajemnicza śmierć szyfranta chorążego Stefana Zielonki jest kompromitacją wojskowych służb specjalnych. Człowiek, który znał najtajniejsze kody (również NATO-wskie) znika pewnego dnia.

Więcej nawet - Zielonka szkolił agentów, tzw. nielegałów, a więc znał ich nazwiska, twarze, być może miejsca pracy agenturalnej. Tymczasem jego ciało odnajduje się po roku. Wczoraj na podstawie badań genetycznych niemal na 100 procent stwierdzono, że chodzi o tego żołnierza.

Nawet w najgłupszym odcinku przygód Jamesa Bonda ktoś, kto ma dostęp do szyfrów i danych agentów, jest najlepiej sprawdzonym, najbardziej lojalnym i najpilniej ochranianym człowiekiem w formacji. Tymczasem po odrzuceniu wersji ucieczki Zielonki do Chin, dowództwo służb specjalnych WP tłumaczy, że szyfrant miał podobno depresję. I co gorsza - nie meldował o tym przełożonym. To kolejna kompromitacja polskiego wywiadu i kontrwywiadu.

Wynika z tego, że ciężko chory szyfrant, praktycznie nie odpowiadający za swoje czyny, powinien zameldować o tym zwierzchnikom. I być może wtedy ktoś zainteresowałby się człowiekiem, o którego zwerbowaniu marzy każdy wywiad świata. Pomijam już fakt, że po likwidacji Wojskowych Służb Informacyjnych przez Antoniego Macierewicza w 2006 roku Stefan Zielonka dwa lata (!) czekał na weryfikację. W końcu zrezygnował ze służby - miał już prawa emerytalne - ale uległ prośbom przełożonych i pozostał.

Co robił przez dwa lata czekając na weryfikację? Z kim się kontaktował?O tym najlepiej wie chyba sam Macierewicz.

Komentarze 3

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

~Monika~
Nie wiem JACK kim jesteś ale sądząc z tekstu to albo podpuszczasz albo...nie myślisz. Zastanów się- masz pracownika, żołnierza, znającego tajemnice naszego wywiadu i innych służ, jest on na tyle młody,ze może jeszcze wiele wiedzy przekazać innym. Pracuje dobrze bo inaczej nikt by go do NATO- wskich tajemnic nie dopuścił. I nagle przychodzi Macierewicz i robi czystki (widzielismy w TV w jaki sposób to się odbywało). Na 2 lata zostajesz poza burtą. Bez pieniędzy. Zdumiony,że tak cię potraktowano za swoją pracę. Ale także narażony jesteś na "ataki" innych zagranicznych służb. Kuszenie kasą, podśmiewanie się, że masz teraz nagrodę za oddanie swej słuzbie, propozycje pięknego i dostatniego zycia ...Tylko musisz zrobić małą rzecz - zdradzić swój kraj. Tylko tyle. A kraj cię wylał z roboty, kraj twierdzi, żeś zdrajca...Czy w takiej sytuacji duch twój nie opadł by na samo dno? I tak ten facet wytrzymał bardzo długo zanim się załamał. Co było tą ostatnią kroplą wody przepełniającą czarę- nie wiemy. Ale wiemy kto tę czare napełniał i to w taki sposób,że nie było odwrotu. Wczuj się w meandry życia innego człowieka a naprawdę może jeszcze coś (ktoś) z ciebie jeszcze będzie. A tak to tylko pozostaniesz zwykłym członkiem PIS i niczym innym.
~jola~
No i dorzucil kamien do PiS. D... nie bylby soba.
~Jack~
Autor pomyśl! To chyba dobrze, że nie pracował przez 2 lata. To obecna ekipa go przywróciła. Odp... się od Maciarewicza.
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska