Jakby tego było mało Monika Richardson (matka dwójki dzieci) i Zbigniew Zamachowski (ojciec czwórki) postanowili zamieszkać razem i się rozwodzą ze swoimi partnerami.
To dwa sztylety w serce dla naszego pobożnego myślenia, że takie rzeczy powinny dziać się gdzieś pod mostem, a już na pewno pod pierzyną.
Katarzyna Kolenda-Zaleska zarzuca Czubaszek, że z aborcji zrobiła temat podobny do wyrwania zęba i zapędziła się w nonszalancji, opowiadając o tym publicznie. Nie ma znaczenia dla pani Kasi, że pani Maria nie pobiegła sama do telewizji, aby opowiadać o tym, jak ochoczo dokonywała zabiegu. Opowiadała wywołana do tablicy, bo dość już ma udawania, krygowania się, rumieńców polityków, którzy lepiej wiedzą, co jest dobre dla małżeństwa, kobiety i potomstwa polskiego, choć nie potrafią zmniejszyć liczby dzieci w poprawczakach i znaleźć sposobu na niewydolność rodzin, w których dorastają niekochani przyszli kryminaliści.
Z bloga MM: O Marii Czubaszek i macierzyństwie
Pani Maria za swoją odwagę płaci wysoką cenę. Nie tylko z tego powodu, że z nerwów więcej pali. Nagonka na nią koleżanek po fachu mogła odebrać jej wiarę w solidarność kobiet, w słuszność odwagi, aby mówić o rzeczach trudnych otwarcie, bez kamuflażu, który stosują politycy, ale nie zwykli ludzie, z którymi pani Maria się utożsamia. W tym przypadku warto zacytować noblistkę: "Tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono".
Wbrew pozorom przypadek Moniki Richardson i Zbigniewa Zamachowskiego, który jest przez ostatnie dni pożywką dla portali plotkarskich też bije w naszą zadufaną pewność, że wstydzić się powinni rozbijać rodziny, bo co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela.
No cóż. Znam w naszym regionie czterech burmistrzów, którzy mają romanse od lat, wie o tym prawie całe miasto (czyli ci, którzy się intersują życiem innych, bo ich jest trochę nudnawe pomiędzy pilotem a kapciami), znam pięć pań dyrektor, które prowadzą podwójne życie dla dobra dzieci i swojej reputacji, znam z sześć nauczycielek nauczania początkowego, trzy przynajmniej wykładające na uniwersytecie, słyszałam o siedmiu ekspedientkach, dwóch fryzjerkach, szefie zakładu pogrzebowego i trzech dyrektorach szkoły. To tylko ja.
Ilu wy znacie ludzi, którzy okłamują swoich bliskich? Ilu znacie takich, którzy mają odwagę być sobą w pracy i w życiu osobistym? I niech pierwszy rzuci kamieniem, kto jest bez skazy i daje sobie prawo do oceniania. Ryba psuje się od głowy, ale też kondycja naszych władz i gwiazd jest odbiciem tego, co dzieje się w społeczeństwie.
Jeśli zwykły człowiek nie docenia znaczenia szczerości i odwagi, i nie ma dobrego związku ze sobą, każdy jego związek będzie toksyczny - czy to z kolegą, przyjacielem, współpracownikiem, dzieckiem, żoną, społeczeństwem, wyborcą. Szczerość rodzi się w domu - w kuchni i sypialni, nieszczerość przenosi się na wszystkie dziedziny życia, które oceniają zwłaszcza ci, którym dobrze we własnej hipokryzji.
Myślę o tym wszystkim przy tłustym pączku, wciąż wierząc, że aby z odwagą żyć tak, by zapierało nam dech w piersiach, nie trzeba w naszym kraju mieć pieniędzy Jerzego Urbana, umiejętności spadania na cztery łapy Tomasza Lisa, uroku osobistego Marii Czubaszek, charyzmy Zbigniewa Zamachowskiego i urody Moniki Richardson.
Czytaj e-wydanie »