Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dinozaury wiecznie żywe - czyli naloty dywanowe rosyjskiej propagandy (felieton)

Mariusz Załuski
Mariusz Załuski
Fot. Adam Wojnar
Z wojną na Ukrainie wszystko jest pierwsze. Dla większości z nas. Po raz pierwszy wojna jest tak blisko, po raz pierwszy dotarła do nas tak ogromna fala uchodźców, a nas ogarnęły tak gorące solidarnościowe emocje. Po raz pierwszy mamy też takie mroczki przed oczami, kiedy pomyślimy o – absolutnie koniecznych – kosztach tej wojny. O cenach paliwa, franków, niebawem chleba... Po raz pierwszy zderzyliśmy się także z wojną informacyjną o takiej skali.

Nasz internet przeżywa nalot dywanowy rosyjskich trolli i lokalnych pożytecznych idiotów – bo 120 tysięcy prób dezinformacji w jedną dobę robi wrażenie. Atak był tak mocny, że musieliśmy odciąć możliwości komentowania w serwisach i mediach społecznościowych, co każdą redakcję bardzo boli... Mieliśmy fazę pierwszą, z sianiem paniki paliwowej i bankomatowej, i mamy fazę drugą, z nadymaniem antyuchodźczych emocji. Mamy fejkowe posty, fejkowych bohaterów i fejkowe filmiki - na których fejkowi Ukraińcy witają ruskich gierojów jakimś dziwacznym, łamanym ukraińskim, bo Rosjanom chyba casting na aktorów nie wyszedł. Nie wyszło im zresztą w tej infowojnie znacznie więcej, bo ich narracja poległa prawie na całym świecie. Poza Chinami. I oczywiście Rosją.

Są jednak w tej wojnie kompletne dziwadła, takie propagandowe dinozaury jakby z innej epoki. Mnie najbardziej ruszyło spotkanie Putina z dorodnymi pannami i kawalerami z Aerofłotu. Putin tłumaczył młodziankom, że tłumy na dworcu, bodajże w Charkowe, to nie uchodźcy, ale tysiące zagranicznych studentów, których Ukraińcy spędzili tam jako zakładników i trzymają dniami i nocami. A panny i kawalerowie główkami kiwali mądrze...

I tu mamy pytanie pierwsze. Czy ktoś może w takie oczywiste bzdury - bez drgnienia powieki klepane - wierzyć dzisiaj, w świecie internetu i dostępu do informacji nieporównywalnego do czasów, kiedy wystarczała zagłuszarka Wolnej Europy? Otóż niestety może. Ludzki mózg, skutecznie młotkowany, da się przestawić na ślepą wiarę w alternatywną rzeczywistość i pełną odporność na fakty. Żeby daleko nie szukać - ćwiczyliśmy to przecież w czasie histerii antyszczepionkowej, jak zresztą już dziś wiadomo stymulowanej przez Rosjan, bo dezinformacja szła z tych samych kont... Najlepsza ilustracja to ta pani Rosjanka, której dziennikarz chciał pokazać zdjęcia bombardowanej Ukrainy, a ona oznajmiała z dumą i piersią wypiętą, że ich nie obejrzy, bo we wszystkim wspiera prezydenta Putina. I cóż, wiadomo już, że mentalna deputinizacja Rosjan to będzie robota na dekady.

I pytanie drugie - czy Putin wierzy w to, co mówi? I tu wchodzimy w głowę patriarchy, co to rządzi 22 lata. I albo jest tak cyniczny, że wystarcza mu ta połowa Rosjan, która uwierzy, że czarne jest białe, albo – jak wielu tyranów – zaczął wierzyć we własną propagandę. Co niestety częstsze jest, niż nam się wydaje.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Dinozaury wiecznie żywe - czyli naloty dywanowe rosyjskiej propagandy (felieton) - Nowości Dziennik Toruński

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska