W ten sposób karty w porcie rozdawać będzie marszałek Piotr Całbecki i prezydent Bydgoszczy Konstanty Dombrowicz, najwięksi udziałowcy. Nie chcę być złym prorokiem, ale wczorajsze występy ich przedstawicieli są tego najlepszym przykładem.
Do Bydgoszczy przyjechał wiceszef irlandzkiego przewoźnika Rayanair. Na spotkanie z nim Całbecki wydelegował wicemarszałka Edwarda Hartwicha, a Dombrowicz - swego zastępcę Macieja Grześkowiaka. Mimo że obaj panowie nigdy nie grzeszyli nadmiarem kompetencji. To raczej złotouści gawędziarze, sprawiający dobre wrażenie. Ale tylko na pierwszy rzut oka.
I jak na fachowców lotnictwa przystało, wyprosili ze spotkania, z jego własnego gabinetu... prezesa PL Krzysztofa Wojtkowiaka. Intencje są oczywiste: panowie najbardziej zainteresowani są jego wyrzuceniem, a nie połączeniami lotniczymi z Bydgoszczą. Wszak gra jest warta świeczki - do obsadzenia będzie kilkadziesiąt stanowisk. A nad lotniskiem - jak dotąd - unosić się będzie mgła tajemnicy, niedomówień i podejrzeń. Tak to już jest, że jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze. I dobrze płatne stanowiska.