Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak pan Zygmunt syna ratował

Adam Lewandowski
Pan Zygmunt z Karolewa nie może przebaczyć policjantom. Bo nie chcieli mu pomóc. I jest pełen podziwu dla strażaków z Dobrcza, którzy zrobili wszystko, by odnalazł syna - w Pradze.

Pan Zygmunt ma ponad 60 lat. Przez 34 lat był m.in. instruktorem w szkole jazdy. W miniony poniedziałek - po operacji - wyszedł ze szpitala do domu. We wtorek przed godziną 7 rano telefonował do syna, który od 12 lat jest kierowcą TIR-a.

Chciał się pochwalić

- Adam był gdzieś w trasie, chciałem się pochwalić, że spałem już we własnym łóżku, że czuję się dobrze - opowiada pan Zygmunt. - Syn skarżył się, że wyjechał w trasę i nie zdążył naprawić w domu spłuczki w toalecie, więc leje się dzień i noc. Prosił, abym tym się zajął. Powiedział też, że fatalnie się czuje, że ma wylew krwi do oka, że w nocy stracił głos, wziął jakiś antybiotyk i nadal fatalnie się czuje.
Pan Zygmunt jak co obieca, to słowa dotrzymuje. Skontaktował się zatem ze znajomym hydraulikiem, a że ten mógł naprawić spłuczkę dopiero wieczorem, więc sam pojechał do mieszkania syna, by zaradzić awarii.

Zagrożeniem nie tylko dla...

- Przecież chory kierowca TIR-a jest zagrożeniem nie tylko dla siebie, również dla innych użytkowników dróg - ta myśl nie dawała spokoju instruktorowi szkoły, w której uczy się prawideł jazdy autem. - Telefonowałem znowu do Adama. Dowiedziałem się, że jest w Czechach. Mówię więc: synu, zatrzymaj się natychmiast na poboczu, wzywaj pogotowie, nie jedź dalej, bo zabijesz siebie i innych! Dałem mu najpierw pół godziny, by bezpiecznie usunął się z drogi i poszedł do lekarza, a potem rzekłem mu: synu, masz pięć minut. Przeczuwałem, że jego dolegliwości spowodowała klimatyzacja w aucie. I że mógł mu zaszkodzić antybiotyk.

Nie uwierzył synowi

Najpierw syn prosił ojca, by nie wtrącał się do jego spraw. Po kolejnym telefonie tłumaczył, że właśnie wyszedł od lekarza i że wszystko w porządku. Ale ojciec nie uwierzył. Potem już syn nie odbierał telefonów.
- A jeśli coś się stało? - ta myśl nie dawała spokoju panu Zygmuntowi. - Powtarzałem sobie: chory kierowca jest przecież zagrożeniem... Pomyślałem, muszę go odwieść od dalszej jazdy. U synowej, a Adam nadal nie odbierał telefonów, skontaktowałem się z nr alarmowym 112. Odebrała komenda policji w Świeciu. Tłumaczyłem, co się stało. Prosili o numery rejestracyjne TIR-a, ale ani ja, ani synowa nie znaliśmy. Bo w firmie, w której Adam pracuje, kierowcy jeżdżą różnymi samochodami. Nie byłem też w stanie podać im numeru telefonu syna. Tak byłem rozgorączkowany.
Z policją pan Zygmunt kontaktował się kilka razy. Za każdym razem odbierał ktoś inny. Więc znowu musiał tłumaczyć...- Przecież jesteśmy w Unii Europejskiej, musicie go znaleźć! - mówił. - Ale oni pytali: - A jak? Skoro nie znamy danych? Wpadł więc na pomysł, by pojechać do remizy strażackiej OSP w Dobrczu.

Kierunek: remiza

- Byłem przekonany, że oni na pewno znajdą Adama przez CB-Radio i uratują mi syna - opowiada pan Zygmunt. - W tej remizie kierowcą jest Sławomir Rosołowski. Był tam też komendant OSP Janusz Fryckowski. To pan Sławek zapytał, w jakiej firmie jeździ syn? Wszedł w internet i znalazł telefony siedmiu firm, które są w miejscowości M. Telefonował, pytał, czy pracuje w niej mój Adam. Rozmawiał z szefem firmy. Ten natychmiast - GPS mu wskazał - powiedział, że Adam jest w Pradze.

Reakcja natychmiastowa

- Właściciel firmy zareagował natychmiast i dziękował za kontakt - opowiada Sławomir Rosołowski. - Okazało się, że to duża firma, że w stolicy Czech jest drugi TIR z kierowcą zmiennikiem. Natychmiast odnaleźli syna pana Zygmunta, wezwali lekarza, który udzielił pomocy. Prawdopodobnie syn pana Zygmunta był uczulony na antybiotyk, który zażył w czasie jazdy TIR-em.

...Co się dobrze kończy

- Podziękujcie strażakom z Dobrcza - prosił nas pan Zygmunt. - Oni naprawdę pomogli uratować mi syna... Dlaczego nie pomogli policjanci?
Wczoraj wieczorem nie udało się nam skontaktować z firmą i synem pana Zygmunta.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska