Kamienne rzeźby nie są umieszczane w przypadkowych miejscach. Pomysłodawca projektu "Twarze miasta" i zarazem wykonawca zaplanował dokładnie ciąg ulic, których ozdobę mają stanowić oryginalne dzieła. Co więcej, określił nie tylko trasę, ale również konkretne domy. Problem w tym, że za każdym razem, by móc wmurować rzeźbę, inwestor, czyli gmina musi uzyskać zgodę właściciela.
Ponieważ inwestycja budzi mieszane odczucia, istniało ryzyko, że wielu nie wyrazi zgody na to, by na elewacji pojawiła się kamienna głowa. - Przyznam szczerze, że wysyłając zapytania mieliśmy obawy o to, z jakim spotkają się odzewem, bo dochodziły do nas głośne pretensje, że źle wydawane są publiczne pieniądze - tłumaczy Ryszard Sadowski, kierownik Wydziału Inwestycyjnego UM w Świeciu. - Okazało się jednak, że tych, którzy powiedzieli stanowcze "nie" było zaledwie sześciu. W żaden sposób nie pokrzyżowało nam to szyku. Po prostu rzeźby umieszczono na sąsiednich ścianach.
Jednym z częstszych powodów odmowy, oprócz wątpliwości natury estetycznej, była obawa o to, że zostanie zniszczona nowa elewacja podczas osadzania rzeźby.
Na przeciwnym biegunie stoją ci, którzy co jakiś czas pojawiają się w urzędzie z zapytaniem czy istniałaby możliwość, by ich dom przyozdobić w ten sposób. - Pewnie nie będzie to możliwe, bo mamy plan, którego powinniśmy się trzymać - tłumaczy Sadowski. - Być może będzie wprowadzona jakaś korekta, ale gdyby tak się stało, to na pewno nie wyjdziemy poza ramy, jakie wyznaczają ulice Klasztorna i Sądowa.
Zgodnie z umową, 200 kamiennych rzeźb powinno być osadzonych do końca października. Jeśli planów nie pokrzyżuje pogoda, termin powinien być dochowany, chociaż w tym przypadku przekroczenie go nie stanowi większego problemu. Każdego dnia fachowcy montują 5-6 głów. Betonowe formy, w których zatapiane są głowy, są malowane, aby stanowić efektowne tło dla twarzy.
Czytaj e-wydanie »