KK Świecie - B-PTK
69:61 (31:18, 11:19, 19:12, 8:12)
KK ŚWIECIE: Herman 15 (1), Michałek 11, Rzepa 11, Dolot 9, Kowalski 9 (1), Jeszke 9, Lorenc 3 (1), Waskan 2, Sondej 0, Więdłocha 0
Początek spotkania zapowiadał łatwą wygraną świecian, którzy w 7. min po "trójce" Tomasza Hermana prowadzili 24:11. Tę przewagę podopieczni Andrzeja Struskiego utrzymali do końca 1. kwarty, a na początku drugiej po celnych rzutach Karola Michałka i Macieja Dolota prowadzili 15 "oczkami" (35:20). Wówczas nastąpił niespodziewany postój gospodarzy, co wykorzystali zawodnicy z Barcina. Systematycznie odrabiali straty, aż w końcu w 17. min na tablicy pojawił się remis (37:37). Jednak przed przerwą miejscowi się przebudzili i po trafieniach Hermana oraz Dawida Jeszke odskoczyli rywalom na pięć punktów (42:37).
Nie oddali prowadzenia
W szatni trener Andrzej Struski musiał użyć kilku twardszych słów, bo po wznowieniu gry świecianie ostro wzięli się do pracy. Po rzucie za "2" Jeszke i "trójce" Krzysztofa Kowalskiego wygrywali 44:37, a w 26. min nawet 58:45. Przewagę tę KK Świecie utrzymał do końca 3. odsłony meczu.
Początek 4. kwarty był słaby w wykonaniu obu drużyn. Przez cztery minuty zdobyły zaledwie 6 punktów. W 34. min po rzucie Dolota gospodarze prowadzili 65:51. Mimo ambitnej walki koszykarzy z Barcina, świecianie utrzymali przewagę wygrywając ostatecznie 69:61.
Podsumowując. Klub Koszykówki Świecie po raz kolejny udowodnił, że jest drużyną własnego parkietu. Wygrana cieszy, ale do gry można mieć sporo zastrzeżeń - mało celnych rzutów za "3" słaba skuteczność z "osobistych" , złe rozegranie i dużo strat. Gdyby rywale lepiej wykonywali rzuty wolne wynik mógłby być zupełnie inny.
W niedzielę KK Świecie zagra w Toruniu z miejscowym AZS UMK. Mamy nadzieję, że powrócą z niego w końcu z tarczą.