https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kto wlepił Ani mandat i punkty karne - wyjaśnia w felietonie Jacek Deptuła

Jacek Deptuła
Teraz, proszę Państwa, my! Najczęściej w "Biznesie" nabijam się z głupoty polityków, którzy nie szczędzą nam wybornych idiotyzmów. Ale kiedy przeczytałem w "Pomorskiej" o stłuczce, którą spowodowała w Toruniu kursantka jadąca pod opieką instruktora, odjęło mi mowę.

Dziewczę podczas jazdy gwałtownie zahamowało i w kuper jej szkoleniowego samochodu najechał inny kierowca.

"Co pani narobiła?!" - wściekł się instruktor niepomny, że to on odpowiada za błąd uczennicy. I powiadomił policję. Dzielni stójkowi, mając przed sobą zdenerwowaną, młodziutką licealistkę przysolili jej 250-złotowy mandat i sześć punktów karnych. Obywatel Staszczyk Marek, szef Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Toruniu tłumaczył później "Pomorskiej" (tekstem godnym Jana Piszczyka z "Zezowatego szczęścia"), że kursantka popełniła kardynalny błąd i została słusznie ukarana!

Inny obywatel Piszczyk, z domu Kociszewski Jerzy - służbowo sekretarz Polskiej Federacji Stowarzyszeń Szkół Kierowców - też nie widzi w tym żadnego idiotyzmu. Natomiast mł. stójkowy Rzyduch, szef toruńskiej drogówki, brawurowo pojechał po bandzie: "o pobłażliwości nie może być mowy". I po chwili dachował mówiąc, że to kursantka spowodowała zagrożenie w ruchu drogowym.

Jest więc jak w dowcipie o rodzinie jadącej samochodem ulicami Torunia. W pewnej chwili na drogę wybiegł mały chłopczyk. Kierowca fantastycznie zareagował i ominął dziecko. Traf chciał, że widział to policjant: - Znakomicie pan prowadzi, komenda nagrodzi pana dwoma tysiącami złotych. A na co pan przeznaczy te pieniądze?

- Wreszcie zrobię sobie prawo jazdy - odpowiada kierowca. Żona próbuje ratować sytuację: - Proszę nie zwracać na niego uwagi, on tak zawsze mówi, gdy jest pijany.
Na to z tylnego siedzenia odzywa się babcia: - A nie mówiłam, że tym kradzionym samochodem daleko nie ujedziemy...

Tu muszę wyjaśnić, że byli to przebrani dla niepoznaki dyrektor Staszczyk, mł. stójkowy Rzyduch i sekretarz Kociszewski.

A za kierownicą siedział toruński instruktor jazdy.

Komentarze 18

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

~kierowca~
Marek G napisał "Policjanci z drogówki popełniają błędy, warto z nimi się spotkać w sądzie"
Otóż kilka lat temu w okolicy Brodnicy za czasów kierownikowania tamtejszymi ruchowszczykami przez byłego już ostatnio głównego policjanta toruńskiego - zdobywcy zresztą złotej pały, uczestniczyłem w zdarzeniu drogowym. Jadąc ciągnikiem z naczepą w czasie wymijania się z innym ciężarowym samochodem (bez zjechania na pobocze) górna część naczepy uderzyła w wystający nad jezdnię 3,6m gruby konar, co spowodowało zerwanie plandeki, która spadając otarła się o wymijany pojazd.
Na miejsce przyjechał FACHOWIEC z białą czapką i oczywiście z góry sprawa była przesądzona. Kierowca starał się PANU WŁADZY wyjaśnić, że itd, itp, i gdzie on widzi tu winę kierowcy, ponieważ nie przyjął mk. policjant oświadczył , że skieruje wniosek do Sadu, "a tam już nie będzie 100zł".
Udałem się wtedy do przełożonego policjanta i próbowano wyjaśnić całą sytuacje, jednak skutek był negatywny. Kierowca opisał przebieg zdarzenia i wysłał skargę na postępowanie policjanta na drodze do WRD KGP w Warszawie, kto zgadnie od kogo nadeszła oczywiście negatywna odpowiedzi - ano od Naczelnika WRD KWP (wtedy) w Toruniu mł insp Wiesława RZ. Podobnie jak w sprawie tej młodej niewiasty, POLICJANT I JEGO KIEROWNICZEK mieli racje, A CO. Sprawa trafiła do Sądu a oskarżycielem był przełożony policjanta. Po wyjaśnieniu Sądowi okoliczności i przebiegu zdarzenia popartych stosownymi dokumentami, jeszcze tego samego dnia Sąd uniewinnił kierowcę od zarzuconego mu czyny - obciążając kosztami Skarb Państwa, a szkoda, bo to i tak były pieniądze podatników. Ciekawe ile takich i im podobnych decyzji Ci PANOWIE i im podobni nieudacznicy PODJĘLI W SWOJEJ POLICYJNEJ KARIERZE.
Jeżeli kierowca ma uzasadnione wątpliwości odnośnie źle podjętej decyzji przez nakładającego grzywnę, należy nie bać się stanąć przed Sądem i odmówić przyjęcia mk, albowiem Sąd jest niezawisły i z pewnością każda sprawa jest rozpatrywana obiektywnie, a jakakolwiek wątpliwość jest z korzyścią dla kierowcy.
Pozdrawiam.
S
Sędzia Dredd
Panie Jacku, dla mnie jesteś pan Wielki !! nic dodać, nic ująć !
J
Jan III
czy drogowcy i wordowcy osiągnęli już dno ? większość z nich nie zdałaby egzaminu za 3 razami ! ale cóż, głupota nie boli, a szkoda...
j
jasiomałorozgarniety
smiech na sali, prawo jazdy robiłem bardzo dawno, pamiętam dokładnie z lekcji- jeśli wiadę komuś w zad to nie ma zlituj się, moja bardzo wielka wina, najciekawsze w tym wszystkim jest, kim jest ten tajemniczy jeździec??? co parkuje od tyłu na L-ce, ważniaczek????? czy cwaniaczek?????wielki
~misiek~
Ten facet bladego pojęcie nie ma o egzaminowaniu, a wyrokuje jak znawca i to w dodatku w bardzo sarkastyczny sposób. Pewnie chce zbić na tym jakiś kapitał polityczny lub przynajmniej zabłysnąć, tylko czym ? - chyba arogancją i głupotą.
M
MarekG
Moim zdaniem warto tu poruszyć 3 kwestie:
1) Praktycznie wszyscy kierowcy, którzy jadą z tyły i najeżdżają na samochód jadący przed nimi powinni być uznani za winnych. Wyjątkiem może być sytuacja kiedy ma miejsce umyślne spowodowanie kolizji przez samochód jadący z przodu tzw. "złapanie na tył'. To jednak jest bardzo trudno udowodnić, mogą to wykazać szczegółowe ekspertyzy. Dla samochodu jadącego z prędkością ok. 40 km/h oznaczonego literą L żadne jego hamowanie nie może być usprawiedliwieniem dla ewidentnego sprawcy kolizji, oczywiście tego, który jechał z tyłu.

Przepisy ruchu drogowego (Rozdział: 3 Ruch pojazdów: Oddział: 3 Prędkość i hamowanie Art.19.2. ustęp 2 głosi, że "Kierujący pojazdem jest obowiązany: hamować w sposób niepowodujący zagrożenia ruchu lub jego utrudnienia". ) nawiązują do kwestię hamowania, które może być zagrożeniem dla ruchu pojazdów, ale według mnie chodzi tu nie o uderzenia w tył, a raczej w bok, które mogą w takiej sytuacji być wywołane. Tył pojazdu jest dodatkowo oświetlony i informuje o sytuacji hamowania. Pojazdy jadące z tyłu muszą zachować bezpieczną odległość, taką żeby ta różnica odległości pracowała na ich korzyść podczas awaryjnego hamowania.
2) Władztwo i niekompetencja wielu egzaminatorów.
Po tym co zostało napisane na temat Pana egzaminatora … powinien on zostać zawieszony za popełnienie ewidentnych błędów, które podważają jego bezstronność i kompetencje. Czekam na decyzję w tej sprawie.
3) Policjanci z drogówki popełniają błędy, warto z nimi się spotkać w sądzie. Notabene ja jedną jedyną taką moją sprawę wygrałem. Policjanci, których dotyczyła ta sprawa ośmieszyli się przed sądem, a biegły policjant reprezentujący stronę policji w tej sprawie odmówił zajęcia w niej swojego stanowiska.
Czekam na dalszy rozwój tej sprawy
m
migol
dobre
m
mundurkowy
Jestem bardzo ciekaw co by było gdyby instruktor nie połapał się, że osoba egzaminowana jest "na prochach" a wykrył to policjant po takiej stłuczce? Czy oprócz mandatu i utraty punków taka osoba zostałaby skuta i zaaresztowana a Pan Instruktor też "sio do domu"?!
~misiek~
Na ul. Celniczej w Toruniu nie ma zakazu zatrzymywania ani ograniczenia prędkości, wiec polecenie egzaminatora było całkowicie poprawne. Na takiej drodze każdy ma prawo się zatrzymać się bez względu na to czy za nim jadą jakieś pojazdy czy nie. Uważam, że Ania źle zrozumiała polecenie i myślała, że ma zahamować awaryjnie, dlatego doszło do najechania, bo koleś z tyłu się zagapił. Ania powinna co najwyżej zostać pouczona, natomiast winę za kolizję ponosi koleś, który najechał na samochód egzaminacyjny wyposażony w znak "L". Był zobowiązany zachować szczególną ostrożność i nic go nie powinno zwolnić od odpowiedzialności.
~Robert~
A dobrze jej tak! Zachcialo sie prawa jazdy.... Brawo policja! zawsze na strazy pozradku. Chcialem zartem, ale nie wyszlo, bo jak tu zartowac z takiego absurdu?
p
pablos
Ja nie wierze w te autorytety bo w tym przykładzie to jakby nie patrzec ta sprawa jest tak absurdalna ze szok i tak naprawde ania tu stala sie tylko kozłem ofiarnym
t
teściowa
A ja tam wierzę mł insp. Wiesławowi Rzyduchowi. jest to znakomity FACHOWIEC (nie mylić z KOKOSZKĄ).
R
Rysio Lubicz
CYTAT(Kursant18 @ 22.05.2009, 19:19:06)
Zapewne polecenie egzaminatora brzmiało "Proszę się zatrzymać przed przejściem dla pieszych lub jakąś infrastrukturą drogową" egzaminator wypowiada te słowa kilka set metrów przed znakiem i każe rozpędzić się do 50km/h i hamować "silnikiem". W artykule przeczytałem, że P. Ania jechała 35km/h i "Dziewczę podczas jazdy gwałtownie zahamowało" jest to karygodny błąd według kodeksu ruchu drogowego Rozdział: 3 Ruch pojazdów: Oddział: 3 Prędkość i hamowanie Art.19.2. ustęp 2 głosi, że "Kierujący pojazdem jest obowiązany: hamować w sposób niepowodujący zagrożenia ruchu lub jego utrudnienia". Prawo to zostało złamane przez egzaminowaną to jej się należy mandat, a nie egzaminatorowi ( jak osoba egzaminowana hamuje to egzaminator może tez hamować lub wcisnąć pedał sprzęgła, więc w tym wypadku nie mógł nic zrobić). Absurdalna jest kara policji jak można wystawić 6 punktów karnych komuś kto nie ma prawa jazdy?? Współczuje Pani Ani, że trafiła na takiego funkcjonariusza który się nie domyślił, że osoba zdająca prawo jazdy kat. "B" nie ma prawa jazdy. Na pewno jest się trudno domyśleć, że jeżeli ktoś znajduje się w samochodzie (po stronie kierowcy) który przeprowadza egzamin nie ma prawa jazdy. Policjant powinien dostać jakąś nagrodę za największy tegoroczny absurd. Możliwe, że komendant w Toruniu wyśle tego funkcjonariusza na dodatkowe szkolenie które poprawi jego wiedzę w kategorii po co jest egzamin państwowy który upoważnia nas do kierowania pojazdem silnikowym. Pozdrawiam Panią Anie i życzę żeby zdała następnym razem.


Jak to dobrze INNEGO KURSANTA posłuchać, ANIA poczytać możesz, ale nie ucz się od niego.
Starych drzew się nie przesadza, można je tylko kochaniutki WYKOPAĆ.
p
pablos
No możliwe ale dla mnie ania jest bez winy ponieważ mam prawojazdy od roku i czy np. jakbym jechał w terenie zabudowanym 50 km/h i nagle przed maske wyskoczyl by mi przechodzień i ja bym gwałtownie zahamował i zagapiony z tyłu kierowca by uderzył mnie z tylu to by była moja wina bo zachamowalem ratujac życie pieszemu ?
K
Kursant18
Zapewne polecenie egzaminatora brzmiało "Proszę się zatrzymać przed przejściem dla pieszych lub jakąś infrastrukturą drogową" egzaminator wypowiada te słowa kilka set metrów przed znakiem i każe rozpędzić się do 50km/h i hamować "silnikiem". W artykule przeczytałem, że P. Ania jechała 35km/h i "Dziewczę podczas jazdy gwałtownie zahamowało" jest to karygodny błąd według kodeksu ruchu drogowego Rozdział: 3 Ruch pojazdów: Oddział: 3 Prędkość i hamowanie Art.19.2. ustęp 2 głosi, że "Kierujący pojazdem jest obowiązany: hamować w sposób niepowodujący zagrożenia ruchu lub jego utrudnienia". Prawo to zostało złamane przez egzaminowaną to jej się należy mandat, a nie egzaminatorowi ( jak osoba egzaminowana hamuje to egzaminator może tez hamować lub wcisnąć pedał sprzęgła, więc w tym wypadku nie mógł nic zrobić). Absurdalna jest kara policji jak można wystawić 6 punktów karnych komuś kto nie ma prawa jazdy?? Współczuje Pani Ani, że trafiła na takiego funkcjonariusza który się nie domyślił, że osoba zdająca prawo jazdy kat. "B" nie ma prawa jazdy. Na pewno jest się trudno domyśleć, że jeżeli ktoś znajduje się w samochodzie (po stronie kierowcy) który przeprowadza egzamin nie ma prawa jazdy. Policjant powinien dostać jakąś nagrodę za największy tegoroczny absurd. Możliwe, że komendant w Toruniu wyśle tego funkcjonariusza na dodatkowe szkolenie które poprawi jego wiedzę w kategorii po co jest egzamin państwowy który upoważnia nas do kierowania pojazdem silnikowym. Pozdrawiam Panią Anie i życzę żeby zdała następnym razem.
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska