Energa Czarni Słupsk - Anwil Włocławek 68:71 (14:13, 21:22, 18:16, 15:20)
CZARNI: Kravish 15, Lewis 14 (1), Ginyard 12 (4), Surmacz 13 (3), Seweryn 5 (1) oraz Goods 5 (1), Cesnauskis 5 (1), Dąbrowski 0, Bachyński 0.
ANWIL: Sobin 12, Łączyński 9 (3), McCray 7, Haws 6, Leończyk 3 oraz Jaramaz 17 (3), Washington 7 (1), Młynarski 6, Dmitriew 3 (1), Bartosz 1.
Widać było, że obie drużyny czują wysoką stawkę spotkania. Wszak zwycięzca znacznie się przybliży do półfinału, gdzie sensacyjnie jest już Polski Cukier Toruń, odprawiając 3-0 Rosę Radom.
Nie było mowy, aby przez cały mecz jakaś z drużyn narzuciła swój styl gry. Walka toczyła się o każdy metr boiska i o każdą piłkę.
W pierwszej połowie częściej na prowadzeniu znajdowali się Czarni. Było tak i w pierwszej kwarcie (14:6) i w drugiej (29:21). Anwil musiał gonić wynik i to mu się udawało, dzięki swojej lepszej grze i chwilach przestoju słupszczan.
Wydawało się, że Anwil nabrał dobrego rytmu od początku trzeciej kwarty. Dwukrotnie trafił Nemanja Jaramaz, a Josip Sobin wykorzystał idealną asystę Pawła Leończyka. Włocławianie objęli prowadzenie 43:37 i jeszcze kilka razy mieli piłkę. Ale to Czarni się odbudowali i to jak. Dwukrotnie z rzędu za 3 pkt. trafił Marcus Ginyard, raz Greg Surmacz i ponownie doszło do remisu (43:43), a pogubieni w tym okresie gracze Anwilu popełniali błędy. Do tego stopnia, że po kolejnym trafieniu Dawida Kravisha Czarni znów prowadzili 48:43.
Ale tylko przez chwilę i tak już było do końca tego meczu. To Anwil prowadził 49:48 po akcji Jamesa Washingtona, to Czarni po rzucie Mantasa Cesnauskisa (51:49) czy znów Kravisha (53:49). Przed ostatnią kwartą minimalnie prowadzili słupszczanie 53:51. I było już widaomo, że wszystko zakończy się w końcówce.
Włocławianie prowadzili w 33 min. po akcji za 3 pkt. Washingtona. Potem koncert gry za 3 pkt. dał Surmacz (3 razy w tej kwarcie) i Goods. Choć robił co mógł Jaramaz, czy Sobin (66:68), wydawało się Czarni dociągną zwycięstwo do końca.
Kluczowa była akcja na 29 sekund do końca. Washington wszedł pod kosz, oddał za linię za 3 pkt., a Łączyński trafił! Decydującą akcję rozgrywał Lewis. Rzucił, nie trafił, starał się dobić po swojej zbiórce, ale też nie trafił, piłka trafiła z ręce Jaramaza, który wykorzystał 2 wolne. I było po meczu.
Czwarte starcie odbędzie się w czwartek również w Słupsku (17.45, Polsat Sport).