Mieszkańcy Winnicy otrzymali już wypowiedzenia. Boją się o swoje domy

W zeszłym tygodniu mieszkańcy Winnicy otrzymali pisma rozwiązujące umowę dzierżawy gruntów, na których stoją ich domy. Dokumenty są dla nich dużym zaskoczeniem.

Nieco ponad trzy tygodnie wcześniej, 26 kwietnia, odbyło się spotkanie prezydenta miasta Michała Zaleskiego z mieszkańcami Winnicy. Prezydent zapewnił wtedy, że dzierżawcy działek będą zapraszani na indywidualne spotkania. Na spotkaniach miano omawiać sytuację poszczególnych rodzin oraz negocjować kwestie mieszkaniowe i możliwości pozostawienia danych lokali. Mieszkańcy skarżą się jednak, że do spotkań w tej formule nie doszło.

Zobacz także:Mieszkańcy osiedla Winnica w Toruniu bez bieżącej wody, na dzierżawionych działkach. Nie ma nadziei

- Pewnego dnia po prostu otrzymaliśmy dokumenty - mówi Marcelina Janusz, wnuczka jednego z mieszkańców Winnicy. - Czas na wyprowadzkę to 3 miesiące. Niektórzy mieszkają tam kilkadziesiąt lat i ten okres wypowiedzenia jest po prostu śmieszny.
Prócz wypowiedzeń, mieszkańcy otrzymali też pisma dotyczące zabezpieczenia potrzeb mieszkaniowych. Miasto proponuje rekompensatę z tytułu pozostawionych na gruncie nakładów, możliwość zawarcia umowy najmu lokalu komunalnego (gmina pokryje koszty kaucji mieszkaniowej) bądź pokrycie wymaganego wkładu do TTBS.

- Wśród dzierżawców [...] przeważają ci, którzy są zainteresowani pozyskaniem od Gminy lokalu mieszkalnego dla siebie i swojej rodziny - wyjaśnia rzeczniczka prezydenta, Anna Kulbicka-Tondel. - Niektórzy jednak zadeklarowali opuszczenie posesji w zamian za wypłatę rekompensaty. Są też tacy (8 rodzin), którzy już przyjęli wypowiedzenie umów dzierżawy.

Ponadto na stronie miejskiej czytamy: „W czasie spotkań z dzierżawcami i ich rodzinami szczegółowo omawiane są zarówno przedstawione propozycje Gminy, jak i oczekiwania prezentowane przez rozmówców”.

- Według mnie to nie jest żadna propozycja, ani otwarcie obiecanych negocjacji - mówi Marcelina Janusz. - Miasto po prostu podjęło decyzję w sprawie rozwiązania umów dzierżawy. Natomiast zaproponowane ekwiwalenty są niewystarczające. Gdyby nie nakłady mieszkańców, dziś byłyby tam mokradła. Jesteśmy traktowani jako zło konieczne, a w każdym innym kraju uznano by nas za poszkodowanych.

Czytaj również:Wizja dla otoczenia mostu budzi emocje torunianin: - Chcemy zostać na Winnicy!

Zdaniem mieszkańców krótki czas między spotkaniem 26 kwietnia i datą sporządzenia pism wskazuje, że już wtedy było wiadome, że miasto lada moment wypowie umowy najmu. Czują, że gmina wprowadziła ich w błąd i dała fałszywą nadzieję na uregulowanie sytuacji prawnej. - Brakuje mi słów, by skomentować takie postępowanie - mówi jeden z nich. - Prezydent mówi jedno, a robi drugie. Wszystko to prowadzi w jednym kierunku: przekazania gruntów deweloperowi.

- Miasto mówi, że dba o swoje zasoby mieszkaniowe. A co z tymi ludźmi? Czy oni tam nie mieszkają? - pyta Anna Lamers z grupy aktywistów miejskich Społeczny Toruń. - Jaki jest argument za tym, by postawić tam bloki? Przecież miasto to nie firma - miasto jest dla mieszkańców! Winnica to papierek lakmusowy zachowania prezydenta i władz miasta - dodaje Lamers.

Tymczasem mieszkańcy zapraszają 11 czerwca na święto Winnicy. - Planujemy m.in. otwarcie pompy im. Michała Zaleskiego. Mamy nadzieję, że prezydent przyjedzie przeciąć wstęgę - mówią mieszkańcy.

- Dziadek mi mówi, że musimy przestać się bać, ale jak można się nie bać? - pyta Marcelina Janusz. - Ludzie nie śpią nocami, bo nie wiedzą, co z nimi dalej będzie. Już kilkanaście lat trzymają nas w takiej niepewności...

***