Dlaczego rozpoczynam tak entuzjastycznie? Otóż Mirosław Drzewiecki, były minister sportu, co chciał pomóc koledze od "jednorękich bandytów", poleciał na Florydę odpocząć i pograć w golfa. I co się na tym polu golfowym stało - nie wiem? Może poseł i były minister dostał piłką golfową w głowę, może kijem - naprawdę nie wiem. Przyszli do niego polonijni dziennikarze i poprosili "Mira" o wywiad. No i ten rozwiązał cały wór swoich boleści i jak nie zacznie narzekać, na tę Polskę, że to "dziki kraj", a on jest Mirek Drzewiecki i będzie się przyjaźnił z kim chce i - oczywiście - będzie robił również co chce. Kamerzysta wszystko nagrał, puścił w sieć, a polskie telewizje podchwyciły i wyemitowały. Premier obejrzał i natychmiast kazał Drzewieckiemu wpaść do siebie "na dywanik". Politycy krótko ocenili - nie podoba się w "dzikim kraju", to już Mirosławie zdaj mandat posła, co się będziesz męczyć? A ten - biedny - "Miro" - od razu wydał oświadczenie, że dziennikarze zmanipulowali jego wypowiedź, a tak w ogóle, to miało to tylko iść w Ameryce.
Gdyby napisał, że dostał kijem golfowym w głowę, to zabrzmiałoby wiarygodniej.
"Miro" nie graj w golfa - na gorąco komentuje Roman Laudański

Platformie Obywatelskiej gratulujemy Mirosława "Mira" Drzewieckiego. Jeszcze kilku takich gości i działaczom PO pięknie podziękujemy.
Podaj powód zgłoszenia
P
Ja bym to jeszcze podkręcił redaktorze Laudański. Bo to powiedział Mirosław Drzewiecki, człowiek od 20 lat w polityce, Poseł na Sejm I, III, IV, V i VI kadencji, odpowiednio KLD, UW, PO. Właściwie nic więcej nie trzeba dodawać, jaką jest zlewnią platforma, i co to za projekt PO nie należy mieć wątpliwości.