Były minister sportu w rządzie Donalda Tuska, jeden z bohaterów afery hazardowej, stwierdził, że "gardzi polską polityką", że "Polska to w dalszym ciągu dziki kraj", że jego honoru nikt nie podepcze "bo ja jestem Mirek Drzewiecki i będę robił, co będę chciał", a to z kim się "kumpluje", to jego sprawa i "wara wszystkim od tego".
To patriotyczne uniesienie było skierowane do Polonii amerykańskiej, bo to telewizja polonijna robiła z Mirkiem wywiad.
Politycy w Polsce słowa Mirka komentują różnie. Poseł Palikot: że jest dziecinny i ma dziecinne poczucie niesprawiedliwości. Poseł Nowak: że to głos człowieka rozżalonego. Posłem Arłukowiczem wstrząsnęła zaś arogancja - że były minister polskiego rządu mówi o Polsce, że to dziki kraj.
Dla mnie Drzewiecki, który widzom w USA mówi, że "robi, co chce" potwierdza mądrość: punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.
"Miro" nie jest moim kumplem. I nie będzie.