Ujawniony wczoraj przez Stolicę Apostolską papieski list do kapłanów na Wielki Czwartek - choć coroczny - jest w życiu Kościoła czymś niezwykłym. O jego wyjątkowości stanowi osoba autora, szczególny wielkopostny czas i oczywiście treść. Owszem, tu w Polsce głos Jana Pawła II w sprawie "grzechów popełnionych przez niektórych kapłanów" był od kilku tygodni z wiadomego powodu wyjątkowo oczekiwany, a jednak wielu nie wierzyło, że Ojciec Święty przerwie milczenie.
Być może znajdą się i tacy, których rozczaruje brak nazwisk (zwłaszcza jednego nazwiska), nazwania po imieniu konkretnych czynów i podjęcia określonych decyzji. Owszem tego należy oczekiwać, ale nie w takim liście i przy takiej okazji. Treść słów papieża na Wielki Czwartek jest wystarczająco czytelna, by dotrzeć do umysłów i sumień adresatów. Grzesznikom - powiedzmy wprost: winnym molestowania, zgorszenia, zakłamania - niech się nie wydaje, że akurat taki temat listu w tym akurat czasie jest jakimś przypadkowym zbiegiem okoliczności. Kto ma coś z niego zrozumieć, zrozumie. Kto winien zareagować, zareaguje.
Po takim liście z jeszcze wiekszą uwagą śledzić będziemy losy abp. Paetza. Przypomnę, że już kilka tygodni temu jeden z najważniejszych hierarchów polskiego Kościoła, abp Życiński zapowiedział, że do Wielkiej Nocy ta sprawa zostanie zamknięta. W ten, czy inny sposób, ale skończona. Natomiast sam abp Paetz zdążył się już umówić na Wielki Czwartek na agapę (uroczystą wieczerzę) z duchowieństwem swojej diecezji. Jakby nic się nie stało. I jakby nic nie miało się stać. Cokolwiek się do najbliższego czwartku wydarzy, po ujawnionym wczoraj liście papieża, metropolita poznański będzie miał o czym mówić ze swoimi gośćmi na tej kolacji.
Na gorąco
Michał Żurowski
List papieża na Wielki Czwartek - komentuje Michał Żurowski