Kolejny wiec pracowników stoczni szczecińskiej zakończył się dopiero wtedy, gdy wojewoda obiecał znaleźć pieniądze na wypłaty. Rozumiem rozgoryczenie i wściekłość ludzi, którym się nie wypłaca należnych im pieniędzy. Nie można się dziwić, że wyrażają oni właśnie w ten sposób swoje oczywiste racje oraz zrozumiałe emocje. Mają do tego takie samo prawo, jak do własnych, choć niewypłacanych im pieniędzy.
Jednakże akurat ta obietnica wojewody - jedna z pierwszych po przejęciu tej stoczni przez państwo wzbudza pewne zaniepokojenie. Stocznia ta została upaństwowiona, bo groziło jej bankructwo. Widocznie nikt nie miał dość odwagi, by zrealizować zwykły w takim razie scenariusz przejęcia stoczni przez wierzycieli i banki oraz szukania silnego inwestora. W takim przypadku nowe władze wprowadzają zwykle drastyczny program oszczędnościowy polegający m.in. na zwalnianiu pracowników. Zwykle i tak jest to lepsze od bankructwa. Przejęcie przez państwo chroni i od bankructwa, i zwykle od zwolnień i tym samym jest najlepszym rozwiązaniem dla pracowników. Czy jednak jest dobre dla nas - podatników?
Na razie rząd przejmując stocznię nie przedstawił programu jej ratowania. Czyżby chodziło tylko o uciszenie protestów stoczniowców, a o resztę chce się zadbać później?
Pod koniec rządów Gierka krążyło następujące powiedzenie: czy się leży, czy się stoi, partia daje, bo się boi. Czyżby teraz należało tylko wielką liczbą protestować?
Na gorąco
Roman Bäcker
Na razie rząd przejmując stocznię nie przedstawił programu jej ratowania. Czyżby chodziło tylko o uciszenie protestów stoczniowców, a o resztę chce się zadbać później?