Nie bacząc na to, co Lepper mówił o niektórych członkach SLD-owskiego rządu i co ludzie z Samoobrony wyprawiali niedawno w Sejmie kierowanym przez SLD-owskiego marszałka. SLD potwierdza, iż jest wyłącznie partią władzy. Nie idei, ale władzy. Chyba, że się umówimy, że trwanie u władzy za każdą cenę i z kimkolwiek pod rękę, to też jakaś idea. Wygląda zresztą na to, że cała nasza - pożal się Boże - klasa polityczna tak się ze sobą umówiła.
Wczoraj w Warszawie podpisana została samorządowa koalicja Prawa i Sprawiedliwości z Platformą Obywatelską. Od debaty pt. "Ziemi nie oddamy" na ostatnim posiedzeniu - zbliżającej PiS bardziej do Ligi Polskich Rodzin - liderzy PO nie posiadają się ze zdumienia. Jeszcze w sobotę Donald Tusk nie krył, że "z punktu widzenia PO takie przedsięwzięcia PiS nie mogą liczyć na życzliwość". A w niedzielę siadają i... podpisują umowę o koalicji w Warszawie. Ze względów programowych. No pewnie! Gdzie by tam komu do głowy przyszło, że ze względu na pęd do władzy. Oni dogadali się wyłącznie dla idei. A idei można mieć tyle, co partyjnych interesów. PiS-owi w Sejmie jest dziś po drodze bardziej z Giertychem i Wrzodakiem, a w Warszawie pójdzie ku wspólnej Europie na jednej platformie ze stołecznymi kolegami Tuska. Czy można być eurosceptykiem na szczeblu najwyższych władz państwa, będąc sojusznikiem euroentuzjastów w stolicy tegoż państwa? Można. W tej klasie wszystko można.
Na gorąco
Michał Żurowski
Koalicja SLD-UP z Samoobroną po wstępnej umowie na Lubelszczyźnie kontestowana nawet w samym SLD i uznana za wyskok przed orkiestrę - stała się w miniony weekend faktem na Podlasiu i w Zachodniopomorskiem. Bez obrzydzenia.