Jej mózgiem miał być producent telewizyjny Lew Rywin. Komisja ma działać, na wzór amerykański, jawnie, w świetle telewizyjnych jupiterów. To bardzo optymistyczna wiadomość, bo może wreszcie któraś z polskich afer zostanie wyjaśniona, ale...
Ale "nie z nami takie numery" - chciałoby się powiedzieć. Wczorajszy, błyskawiczny sondaż internetowy czarno na białym wykazał, że 88 procent ankietowanych nie wierzy w wyjaśnienie afery Rywina, "Wyborczej" i Millera! A tylko 7 procent jest przekonanych, że dowiemy prawdy. To miażdżąca, lecz wcale nie zaskakujaca, ocena polskiej klasy politycznej, aparatu ścigania i sądów. Niemal 9 na 10 Polaków przygląda się kolejnemu widowisku politycznemu z bezsilna złością. Bo pamiętają totalną niemoc wymiaru sprawiedliwości w setkach poprzednich zamataczonych afer.
Pomysł jawnych - może nawet telewizyjnych - przesłuchań wydaje się znakomity. Wreszcie przy otwartej kurtynie będzie się można przekonać, kto jest kłamcą i przestępcą. Wreszcie nie będziemy skazani na półsłówka policjantów i prokuratorów milczących dla dobra - a jakże - śledztwa. Jeżeli dojdzie do tego, w co osobiście wątpię, będzie to milowy krok w kierunku normalności. Jest szansa, że dowiemy się czy chodzi o auto, czy rower. I czy je ukradziono, czy też znaleziono.
A jeśli tę szansę politycy przegrają - nie będzie sensu robić żadnych sondaży. Nie uwierzy już nikt.
Na gorąco
Jacek Deptuła
Sejm powołał 10-osobową komisję śledczą do zbadania domniemanej afery korupcyjnej.