Takie wydarzenia jak w Cieni nie tylko wzbudzają nienawiść do policji i reprezentowanej przez nią państwa, ale i blokują możliwości porozumienia się rolników z władzami. Wytwarzają zaś wrażenie, że jedynym argumentem dla władz jest siła i upór. Według tego sposobu myślenia z rządem należy walczyć do końca, bo tylko wtedy można coś uzyskać.
Tak też zapewne potraktowano decyzję rządu o podniesieniu interwencyjnej ceny skupu wieprzowiny z 2,60 za kg do 3,20. Cena ta zapewnia mizerną opłacalność (jak zapewniają specjaliści), gdy poprzednio płacono mniej niż wynosiły koszty produkcji. Gdyby rząd podjął taką decyzję wcześniej, to blokad by zapewne nie było. Widocznie jednak - tak samo jak zimą 1999 roku - rząd jest w stanie podjąć decyzję dopiero wtedy, gdy blokady już do tego go zmuszają. Taka polityka (damy to co się wam należy dopiero wtedy, gdy zaprotestujecie) wprost zachęca do organizowania następnych protestów. Obecne władze państwa nie potrafią nawet uniknąć błędów swoich poprzedników. To już nie jest zatem kwestia braku przewidywania elementarnych następstw swoich decyzji, ale problem braku pamięci.
Nic dziwnego, że w tej sytuacji rolnicy w dzień po podniesieniu ceny skupu nadal protestują. Oni po prostu chcą wywalczyć dzięki blokadom tyle, ile uważają za słuszną cenę.
Dopóki rządzący nie zmienią polityki rolnej oraz nie zaczną przewidywać najprostszych skutków swoich decyzji, tak długo też będą wybuchały chłopskie protesty. Brak umiejętności myślenia rządu nie zwalnia jednak innych od odpowiedzialności za swoje czyny. Dotyczy to też policjantów prewencji.
Na gorąco
Roman Bäcker
Wydarzenia w miejscowości Cienia niedaleko Kalisza są hańbą dla policji prewencyjnej. Nie strzela się kulami gumowymi tak, aby wybijać oczy. Nie pałuje się klęczących ludzi. I co ważniejsze: nie zachęca się tłumu do aktów agresji. Policja nie jest od zadawania ran i bicia.