"Prof. Stanisław Gomułka kompletnie obnażył premiera. Zamiast poważnej rozmowy ze społeczeństwem (w orędziu Donalda Tuska - dop. AM) usłyszeliśmy o internecie i boiskach." Tak komentowane od trzech dni telewizyjne wystąpienie premiera podsumował w swoim internetowym blogu eurodeputowany Marek Siwiec. Nic dodać, nic ująć. Warto przypomnieć, że prof. Gomułka odszedł ze stanowiska wiceministra finansów, bo stracił wiarę, by obecny rząd był w stanie zreformować finanse państwa. Reformowanie finansów zaś to nie szukanie na pokaz paru miliardów oszczędności przez "wzywanych na dywanik" ministrów, ale poważne zmiany systemowe, których dobre skutki ujawniają się najczęściej po latach. Czasami długo po tym, jak kolejne wybory wymienią ekipę rządzącą. Dobry czas na głębokie zmiany zdaje się kończyć. Gospodarka pod wpływem rosnących cen energii, zwłaszcza paliw, zaczyna stygnąć. Wkrótce możemy być zmuszeni do cięć w wydatkach publicznych. Rozsądniej jest się przygotować, kiedy kasa jeszcze w miarę zasobna. Tymczasem rząd przyjmując budżet, zdecydował się ograniczyć deficyt zaledwie o półtora miliarda złotych. Żyjemy na kredyt!
Platforma Obywatelska zmieniła, to trzeba jej przyznać, klimat polityczny w kraju. Ale to za mało. Nie ma odwagi nawet na realizację swoich sztandarowych zapowiedzi przedwyborczych. Na przykład wprowadzenie podatku liniowego odkłada na rok 2011. Więcej - stawki podatkowe 18 i 32 procent chce wprowadzić od 2010, rok później niż zapisano w ustawie przyjętej jeszcze za rządów Prawa i Sprawiedliwości. Nie mówiąc już o urynkowieniu usług medycznych i systemie dodatkowych ubezpieczeń zdrowotnych.
Popularność, jaką obecnie cieszy się premier, powoli się rozmywa. Może jej nie wystarczyć na dotoczenie się do wyborów prezydenckich i sięgnięcie po najwyższy urząd. Czas działa na premiera i naszą niekorzyść. Prof. Gomułka sobie poradzi - przyjmą go z otwartymi ramionami i sowicie opłacą najlepsze światowe uczelnie ekonomiczne. Donald Tusk może przestać pełnić swoją funkcję. Niesprawne państwo zostawi na utrzymaniu nam wszystkim.
