Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niezwykła podróż Brytyjczyka po kraju, którego już nie ma. Na trasie były miasta Pomorza i Kujaw

Marek Weckwerth
Marek Weckwerth
Okładka książki Bernarda Newmana w polskim przekładzie. To fascynujący reportaż z podróży brytyjskiego rowerzysty przez międzywojenną Polskę.
Okładka książki Bernarda Newmana w polskim przekładzie. To fascynujący reportaż z podróży brytyjskiego rowerzysty przez międzywojenną Polskę. Marek Weckwerth
„Rowerem przez II RP” to świetna lektura dla każdego, kto interesuje się turystyką, geografią i historią. Brytyjski podróżnik – dżentelmen Bernard Newman napisał te książkę po tym, jak w roku 1934 przejechał na rowerze Polskę. Na trasie były Grudziądz, Bydgoszcz, Toruń oraz Inowrocław. Oto nasza recenzja.

Zobacz wideo: Dworzec Toruń Północny 30 lat po zamknięciu

od 16 lat

To fascynująca lektura (442 strony), która przybliża nam międzywojenną Polskę, znacząco inną niż dzisiejsza, bo przecież rozciągająca się daleko na wschód od Bugu, z dużymi fragmentami współczesnej Ukrainy, Białorusi i Litwy, a zatem zamieszkaną przez różne narodowości. Kraj był większy i bardziej różnorodny kulturowo, zanim wszystko zmieniał II wojna światowa i decyzje mocarstw.

Bernard Newman przejechał Polskę na swoim sprawdzonym rowerze produkcji brytyjskiej, który nazwał „Georgem”. Jednoślad sprawił się znakomicie, zważywszy że przedwojenne drogi były fatalnej jakości, a większość z nich stanowiły gruntowe trakty.

Słów parę o „korytarzu”

Podróżnik mocno eksponował w swoim reportażu wątki historyczne i polityczne, przewidując nawet wybuch światowego konfliktu z powodu nierozstrzygniętego problemu tzw. Korytarza Pomorskiego (Polskiego) rozdzielającego od 1920 roku na mocy traktatu wersalskiego tereny III Rzeszy. „Taka wojna, wysoce niepożądana sama w sobie, byłaby szczególnie groźna z tego powodu, iż bez wątpienia w płomieniach stanęłaby cała Europa” - pisał Newman. Zaznaczył, że za Gdynię, ich pierwszy sukces narodowy, i za „korytarz”, Polacy będą walczyć na śmierć i życie. Wiemy, że nie mylił się.

My jednak skupimy się na naszym regionie, choć „korytarz” był przecież jego częścią – w międzywojniu mieściło się w nim całe polskie Pomorze. Z geograficznego punktu widzenia, bowiem nasze władze z powodu szczupłości włączonego w granice II RP Pomorza rozszerzyły jego pojęcie o całą historyczną ziemię chełmińską z Toruniem włącznie (tam zresztą ustanowiono stolicę województwa pomorskiego).

Spojrzenie na zabytki Grudziądza

„Grudziądz, duże miasto na przeciwległym brzegu Wisły, powitał mnie malownicza panoramą – z wyjątkiem kilku starych spichrzów i kościołów oraz ruin zamku, jest to jak najbardziej nowoczesny ośrodek” - pisał Brytyjczyk.

Pomylił się podając, że przez dwa wieki był stolicą zakonu krzyżackiego (ta była w Malborku), ale błędu nie popełnił pisząc, że w bezpośrednim sąsiedztwie znajdują się ruiny dobrych pół tuzina zamków z tamtej epoki. Najbardziej interesująca wszakże wydała mu się twierdza zbudowana przez Fryderyka II, mniej więcej 2 mile na północ od miasta, która oparła się długiemu oblężeniu przez armie napoleońskie.

Bydgoszcz niczym się nie wyróżniała, poza Niemcami

Newman pojechał z Grudziądza doliną Wisły do Bydgoszczy. Droga była dobra i pozwalała na jazdę w nocy – rzecz nie do pomyślenia w wschodniej Polsce, zauważył.

Jego szczególną uwagę zwróciła nazwa miasta, wymówił ją „Bidgosz”, ale przypomniał, że może lepiej miasto jest znane pod nazwą sprzed 1918 roku – Bromberg (nie wziął pod uwagę, że Bydgoszcz stała się na powrót polska dopiero w styczniu 1920 r.). Jego zdaniem bez trudu mogłaby uchodzić za niemieckie miasto. Poza kilkoma starymi domami nad Brdą i rozległym rynkiem nie znalazł tu absolutnie niczego co by ją wyróżniało. „W zasadzie pozbawiona jest cech charakterystycznych i równie dobrze mogłaby leżeć w Niemczech, Holandii czy Francji” - skonstatował.

Jego zainteresowanie wzbudziły za to kwestie etniczne. Szukał analogii między Korytarzem Pomorskim a terenami między Bydgoszczą a Toruniem: „Skoro bowiem na północy może być polski korytarz, to tutaj mamy korytarz niemiecki. Bez wątpienia Niemcy reprezentowani są tu silnej niż gdziekolwiek indziej – zwłaszcza w dwóch głównych miastach, gdzie ogłoszenia i nazwy ulic nadal podaje się po niemiecku” - zobrazował sytuację. Przypomniał jednak, że po niemieckiej dominacji dziś nie ma już śladu - tysiące Niemców wyjechało po 1918 roku dobrowolnie, o wiele zaś mniejsza ich liczba została siłą przekonana do emigracji.

To też może Cię zainteresować

Podróżnik przejechał przez bydgoski Stary Rynek, który kipiał życiem. Bawiła go ostrożność kramarzy, którzy z przezorności ciskali każdą monetę o bruk, by sprawdzić czy jest prawdziwa. Jako że Polska cierpiała na zalew fałszywego pieniądza.

Polska chłopska i amerykańskie dolary

Po drodze do Torunia wzdłuż Wisły (nie wiadomo którym brzegiem) oglądał wiejskie siedliska, całkiem okazale, zazwyczaj piętrowe budynki mieszkalne z zabudowaniami gospodarskimi. W ich architekturze łatwo można było dostrzec niemieckie wpływy. Niektóre zaś domy były jakby żywcem wzięte z Holandii, jako że na tych terenach obok niemieckich kolonizatorów osiedlali się także Holendrzy.

Uwagę Brytyjczyka zwróciło rozdrobnienie majątków, czy to dobrowolne czy też dokonane pod przymusem. Stwierdził, że współczesna Polska jest krajem własności chłopskiej, a w tej ziemi tkwią setki milionów dolarów zarobionych przez chłopów w Ameryce.

Perły i cegły Torunia

„Toruń był nieskończenie bardziej interesujący niż Bydgoszcz, bo z perspektywy turysty jest tam o wiele więcej do oglądania” – napisał Bernard Newman. Ratusz to jedna z architektonicznych pereł północnej Polski. „Czy muszę wspominać, że zbudowany z czerwonej cegły?” - pytał. Z niej też powstała większość kościołów i mury miejskie, których spore odcinki oraz kilka bram zachowały się w dobrym stanie.

Z kościołów najbardziej spodobał mu się ten pod wezwaniem Marii Panny i jego niewiarygodnie stare freski pokrywające wnętrza i filary. Przy ulicach okalających świątynię stało kilka wiekowych domów, które mogły zabłąkać się tutaj z Holandii. Zauważył też porozrzucane tu i ówdzie nowoczesne „paskudztwa”, przez co wrażenie artystyczne na ogół przepada.
Podróżnik zachwycił się tymi zabytkami, choć we wcześniejszym opisie Gdańska (wtedy wolnego miasta zdominowanego przez Niemców) wyraził dezaprobatę dla obiektów wznoszonych z tego budulca: „z nieznanych powodów nigdy nie podniecało mnie architektoniczne piękno wyrażone w czerwonej cegle”.

Newman wymienił zamieszkaną Krzywą Wieżę (jak dom z bajki) oraz dom pod numerem 28 przy ul. Kopernika, czyli miejsce urodzenia słynnego astronoma, z którego Polska jest bardzo dumna. „A mimo to spotkałem w Toruniu ludzi, którzy nie wiedzieli kim był lub czego dokonał” - pisał.

Sporo miejsca w swoim reportażu poświęcił dwóm wielkim stalowym mostom przerzuconym przez szeroką Wisłę (które zachowały się do dziś). Musiał zapłacić pół pensa „mostowego” za przyjemność przejechania przez nie swoim „Georgem” (rowerem). Za bardziej interesujący uznał most zachodni, czyli obecny im. Józefa Piłsudskiego, który Polacy przewieźli do Torunia z położonych 100 mil na północ okolic niemieckiego Marienwerder (czyli dzisiejszego Kwidzyna). Oba brzegi Wisły w tamtych okolicach należały od 1920 roku do Polski i dlatego przeprawę można było zlikwidować.

W Toruniu podróżnik po raz pierwszy zetknął się z polską armią, z żołnierzami wdawał się w pogawędki. Wojsko skoszarowane było w dawnej niemieckiej twierdzy Thorn (to także niemiecka nazwa miasta) strzegącej pobliskiej granicy z Rosją. Dowiedział się, że w koszarach obowiązuje żelazna reguła, iż przedstawiciel mniejszości narodowej nieodmiennie śpi między dwoma Polakami.

Wysoka wieża Inowrocławia

Z Torunia rowerzysta obrał kurs na Inowrocław. Jechał bardzo piaszczystymi drogami przez lasy i lekko sfalowane tereny (to Puszcza Bydgoska i jej wydmy). Potem poruszał się przez „nieskończoną płaskość”, co znów przypominało mu Holandię…

To też może Cię zainteresować

W oddali „pokazała się wysoka wieża Inowrocławia” - relacjonował. Nie należała do najładniejszego, ale do najnowocześniejszego kościoła w mieście (na myśli miał z pewnością neoromańską świątynię pw. Zwiastowania Najświętszej Maryi Panny, wzniesioną na początku XX wieku. Jest to bowiem największa i najwyższa budowla sakralna w stolicy Kujaw Zachodnich, jej wieża wznosi się na 77 metrów).

Brytyjski turysta wspomniał, że Inowrocław ma ambicie uzdrowiskowe. Nie można więc pominąć placówek oferujących kąpiele błotne lub inne udogodnienia, jakie może sobie wymarzyć chory lub jego lekarz.

Nad jeziorami w kształcie kiełbasy

Czy skorzystał z oferty uzdrowiskowej jest wątpliwe, bo już niecierpliwie pedałował w kierunku Gniezna, uznając że widoki po drodze są nieciekawe – to osobliwe jeziora, co do jednego w kształcie kiełbasy.

Takie były wrażenia podróżnika z przejazdu przez Pomorze i Kujawy. Nie ze wszystkimi jego odczuciami co do estetyki naszych miast można się nam zgodzić, zwłaszcza współcześnie, ale trzeba przyznać, że opisy były ciekawe. Ciekawy był także kontekst historyczny. W książce nie zamieszczono niestety żadnych zdjęć autora z przejazdu przez nasz region. Niemniej gorąco ją polecamy! W recenzji znalazły się nasze śródtytuły, w oryginale takich nie ma.

Wydawcą książki jest Znak Horyzont, Kraków 2021. Tytuł oryginału: Pedalling Poland. Przekład Ewa Kochanowska..

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska