Napisałam w portalu społecznościowym, że moja mama odda za darmo kanapę, używaną, ale w dobrym stanie. Że wystarczy podjechać i zabrać. Wstawiłam zdjęcia, aby pokazać, że może się jeszcze komuś przydać. I się zaczęło...
Oczywiście, były miłe reakcje i pytania o logistyczne szczegóły. Kiedy jednak zaczęłam dostawać na Messengerze wiadomości typu: "a możliwy jest dowóz?" - nie wiedziałam czy się śmiać, czy płakać. Do śmiechu przez łzy doprowadziło mnie pytanie: "podać adres, gdzie przywieziecie mi kanapę?" Nie wytrzymałam i odpaliłam ostrym piórem: "Powinna się pani wstydzić zadawać takie pytania. Moja ponad siedemdziesięcioletnia mama weźmie tę kanapę na plecy i zaniesie pani pod same drzwi! I rozumiem, że jak zawieziemy, to za transport też płacimy?"
Obejrzałam profil tej osoby. Na zdjęciu pani z Inowrocławia, lat 30 plus, świeżo po fryzjerze i kosmetyczce, co tam będzie sobie królewna zawracać głowę organizacją transportu, może znajdzie się ktoś naiwny, który nie dość, że odda za darmo, to jeszcze opłaci dowóz?! Jestem pewna, że to nie pierwszy taki numer pani "potrzebującej"...
Przez chwilę chciałam tę kanapę wyrzucić na śmietnik, ale pocztą pantoflową dowiedziałam się, że u mamy w gminie mieszka rodzina, która niedawno straciła wszystko w pożarze, a jak nie w ogniu, to strażacy zalali wodą i nie nadaje się już do użytku. Ci ludzie szybko ogarnęli transport i przyjechali do mamy. "Jak się nic nie ma, to się wszystko przyda" - skomentował młody chłopak pakując kanapę na przyczepę. Dziękował!
I wracając do kolegi i jego fundacji, która m.in. wydaje żywność potrzebującym. Opowiadał mi, jacy ludzie potrafią być mało empatyczni, egoistycznie roszczeniowi i wręcz odpychający.
- Jak wiadomo, nie zawsze jest duży wybór w produktach, bo jest ich tyle, ile uda się załatwić. Często słyszę komentarze w rodzaju: "Dziś jest tylko makaron? Słabo! I to jeszcze taki, za takim to moja rodzinka nie przepada. Nie opłacało się ruszać d... z domu". A to sytuacja z Wielkanocy. Jest Wielki Poniedziałek, godzina 8.00. Odbieram telefon: "Przyszłam po jedzenie, a tu nikogo dziś nie ma?" Mówię grzecznie, choć adrenalina skacze: "Wolontariusze, którzy pracują za darmo mają wolne, są święta". Odpowiedź: "Dziwne, a w szpitalach jakoś dziś pracują". Naprawdę, tak powiedziała! Telefony w nocy to też norma. Coraz częściej mam ochotę do wszystko rzucić w cholerę! - stwierdził kolega z rozbrajającą szczerością.
Nie dziwię się i faktycznie, żeby jednak zachować kulturę słowa podsumuję słowami kolegi - ręce człowiekowi opadają!!!
Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?