https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Petent OPS Tuchola złożył skargę na dyrektorkę

(jw)
Dyrektorka Lidia Pająk-Barzyk opisała cała sytuacje.
Dyrektorka Lidia Pająk-Barzyk opisała cała sytuacje. Janina Waszczuk
A radni wysłuchali także wersję Lidii Pająk-Barzyk.

- Nas obowiązują terminy. Musimy rozpatrzyć skargę w ciągu 30 dni - podkreśla Paweł Cieślewicz, przewodniczący rady gminy. - Wpływa pismo i trzeba się z tym zapoznać i podjąć decyzję.

Dyrektorka OPS był na sesji i stwierdziła, że bardzo chętnie wytłumaczy, skąd to całe zamieszanie. - Jest skarga jednego z petentów korzystających z pomocy Ośrodka Pomocy Społecznej. Nie mogę z oczywistych względów ujawnić danych, bo obowiązuje nas ochrona danych - tłumaczyła dyrektorka. - Petent uniemożliwiał nam przeprowadzenie wywiadu środowiskowego i dlatego nie przyznano mu zapomogi.

Mieszkaniec gminy Tuchola złożył w ośrodku wniosek o sfinansowanie zakupów leków oraz wniosek o dofinansowanie do zakupów żywności i dołączył kserokopie recept, a także wycenę leków. Takie są procedury, że pracownicy przeprowadzają wywiad środowiskowy i jest on sporządzany w miejscu zamieszkania. Dwoje pracowników udało się na miejsce do skarżącego, ten jednak nie wpuścił ich do mieszkania, informując, że nie jest przygotowany, gdyż nie ma porządku. Następnego dnia zadzwonił do ośrodka, aby uzyskać informację o terminie następnej wizyty. Poinformowano go, że pracownicy są zajęci i pół godziny przed wizytą na pewno go powiadomią, na co ten się zgodził. Za dwa dni współlokatorka skarżącego ponownie zadzwoniła w celu ustalenia wizyty i wówczas ustalono termin i godzinę. Rano w danym dniu zadzwoniono i potwierdzono wizytę. Mieszkaniec za godzinę zadzwonił i spytał, czy aby na pewno przyjadą pracownicy, powiedziano mu, że właśnie są w drodze. Pracownicy OPS dojechali do skarżącego i ponownie zastali zamknięte drzwi, a koło godz. 14 mieszkaniec gminy dzwonił, że nikogo u niego nie było. Skarżący uniemożliwił przeprowadzenie wywiadu w ciągu 14 dni. Ostatecznie za trzecim razem bez uprzedzania zostali przyjęci na wywiad.

- Pracownicy wykazali bardzo dużo dobrej woli. Angażowano ich trzykrotnie - podkreślała dyrektorka. - Może od razu powinnam ostrzej podejść do sprawy, ale daję wszystkim szansę.

W urzędzie uznano skargę za bezzasadną. - Zachowanie skarżącego jest naganne i naganne jest narażanie ośrodka na koszty - uzasadniają swoją decyzję. - Jeśli ktoś chce korzystać z usług ośrodka, powinien dostosować się do ogólnie przyjętych procedur.

Czytaj e-wydanie »

Komentarze 9

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

R
Realistka
W dniu 20.02.2017 o 15:15, Gość napisał:

Obywatele godzą się by być tak poniżani przez urzędniczki, co chleb jedzą  dzięki tych, których petentami nazywają,Jak można swego chlobodawcę  nazwać petentem, to szydzenie.urzedniczka nie przyjmuje do swojego rozumu prawdy  ze jest tylko pomocnicą zobowiązaną do tego by obywatelowi niczego materialnego nie brakowało, i że za niewłaściwe zadowolenie swojego KLIENTA będzie ponosić odpowiedzialność z art.231 kk.Urzedniczka petentów to może swoje dzieci nazywać, które są wbrew jej woli w jej domu.Bo żaden inny mieszkaniec nie wymaga na swoje życie  zgody  personelu burmistrza TucholiUrzednik w Tucholi to odrażający wytwór w magistracie

Uczciwie pracuję 15lat. Widziałam jak ciężko pracowali moi dziadkowie i rodzice. Widzę jakie "psie" emerytury mają starsi ludzie. I jak czytam co pisze taki klient OPS to przeraża mnie ludzka roszczeniowość. Osoba korzystająca z pomocy OPS jest "chlebodawcą urzędniczki?" Wow. Peany przed Panem, który urzędnikom OPS daje pracę. DO ROBOTY DROGI PANIE!!!

Z
Zygmunt
W Tucholi jest tak,że tzw.petent z góry jest na straconej pozycji lub staje się w opinii ops nagle alkoholikiem i jest kierowany na terapię,komisję MG ds.alkoholowej a zeby jeszcze bardziej obniżyć na badanie przez biegłych lekarzy tak wygląda rzeczywistość w Tucholi.Ja byłem w domu i też się okazało że mnie nie było to jeden wielki fałsz i klan pisanie skargi do burmistrza nie ma sensu bo Pani dyrektor ze wszystkiego się wytlumaczy pozdrawiam i życzę wytrwałości wdzialaniacz
G
Gość

Należy bezwzględnie napisać skargę do burmistrza bez względu na to co urzędniczka mówi.  Podać wszystkie okoliczności zaistniałej sytuacji. Burmistrz tez człowiek może skonfrontować strony. Poza tym wszystkim jest wiadomo z jaką rzetelnością tucholski OPS podchodzi do obowiązków. 

G
Gość

Klepki wszystkie są na miejscu?

G
Gość

Obywatele godzą się by być tak poniżani przez urzędniczki, co chleb jedzą  dzięki tych, których petentami nazywają,

Jak można swego chlobodawcę  nazwać petentem, to szydzenie.

urzedniczka nie przyjmuje do swojego rozumu prawdy  ze jest tylko pomocnicą zobowiązaną do tego by obywatelowi niczego materialnego nie brakowało, i że za niewłaściwe zadowolenie swojego KLIENTA będzie ponosić odpowiedzialność z art.231 kk.

Urzedniczka petentów to może swoje dzieci nazywać, które są wbrew jej woli w jej domu.

Bo żaden inny mieszkaniec nie wymaga na swoje życie  zgody  personelu burmistrza Tucholi

Urzednik w Tucholi to odrażający wytwór w magistracie

G
Gość

urzędnniczka zapomniała że jest do usług obywatela a nie odwrotnie

G
Gość

Burmistrz ma obowiązek wylegitymować każdą urzedniczke, którą zatrudnia w ramach wykonywania ustawowych obowiązków wg ustawy o pomocy społecznej, z każdej minuty  pracy za którą  placi im z publicznych pieniędzy.

G
Gość
W dniu 20.02.2017 o 09:18, Zygmunt napisał:

To nie pierwszy taki przypadek że nie zostają petenta w mieszkaniu ja również czekałem w domu i nikt nie przyjechał z ops a powiedziano że byli tylko nikogo nie było a było nas stroje i nikt dzwonka nie słyszał Po skardze do burmistrza te same bzdet że ona ze wszystkiego się wytlumaczy a ja mogę sobie pisac.Po tym wszystkim zaczęło się nękanie mnie przez ops nagle stalem się alkoholikiem i kierowano mnie na upalarzajaca terapię odmawialem to kierowano mnie na komisję miejsko gminną a następnie na badania przez biegłych lekarzy.To co się tak na prawdę dzieje w ops Tuchola to jeden wielki fałsz a pani dyrektor i tak sie wytlumaczy.

Człowiek szukał pracy w tym czasie bo miał taki obowiązek.

A dzisiaj praca to chodzenie po ulicy i pytanie się każdego napotkanego czy ten bezrobotny jakies zlecenie, np. pozamiatanie przed sklepem za złotówke może wykonać-pół chleba już może kupić.

Przeciez umowy o prace z płatnym urlopem i premiami, i ZUS-ubezpieczeniem tylko w budżetówce , jak np. panie urzędniczki z pomocy społecznej, a burmistrz nie chce więcej umów o prace podpisywać, a przedsiebiorca, który zapłaci złotówke za drobne zlecenia tym bardziej nie ma państwowych pieniędzy by ZUS opłacać ludziom którym jedzeniem płaci za drobne prace dorywcze, ale człowiek musi wyjść z domu bo urzedniczka pieniędzy do domu nie przyniesie, a sklepikarz po 17 też nie potrzebuje pomocników

Z
Zygmunt
To nie pierwszy taki przypadek że nie zostają petenta w mieszkaniu ja również czekałem w domu i nikt nie przyjechał z ops a powiedziano że byli tylko nikogo nie było a było nas stroje i nikt dzwonka nie słyszał Po skardze do burmistrza te same bzdet że ona ze wszystkiego się wytlumaczy a ja mogę sobie pisac.Po tym wszystkim zaczęło się nękanie mnie przez ops nagle stalem się alkoholikiem i kierowano mnie na upalarzajaca terapię odmawialem to kierowano mnie na komisję miejsko gminną a następnie na badania przez biegłych lekarzy.To co się tak na prawdę dzieje w ops Tuchola to jeden wielki fałsz a pani dyrektor i tak sie wytlumaczy.
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska