Siedmiu posłów, m.in. Jerzy Polaczek, Jarosław Sellin, Kazimierz Ujazdowski i "nasz" Andrzej Walkowiak, opuściło prezesa Kaczyńskiego w proteście przeciw jego obłudzie i zamordystycznym metodom. Wiosną lider PP Jerzy Polaczek dramatycznie wołał: "PiS przy śpiewie chórków lejących miód w uszy prezesa Kaczyńskiego zmierza w ślepą uliczkę. To zabetonowanie wewnętrzne tworzy groteskę (...) Należy zadać sobie pytanie o to czy fałsz i obłuda to dobra busola polityczna".
Tymczasem po 9-miesięcznej ciąży Polski Plus dojdzie do politycznego porodu, powiedziałbym - kleszczowego. Jarosław Sellin nazywa to: "reintegracją obu środowisk". Dawniejsi członkowie PiS, późniejsi bezkompromisowi krytycy, w piątek "zreintegrują się" z prezesem i jak synowie marnotrawni powrócą na jego łono. Kaczyński wybaczy im, bo siedem dodatkowych głosów w Sejmie to całkiem sporo. A oni w zamian zrobią już wszystko.
Cynizm w polityce jest powszechny. Ale fałsz i obłuda Jerzego Polaczka powinien mieć jakieś granice. Przecież nawet Ferdynand Kiepski zorientuje się, że siedmiu wspaniałym z Polski Plus nie chodzi o jakieś pierdoły zwane wartościami. Ani też o polityczne busole.
"Reintegracja" to jedyna szansa, by ponownie załapać się do Sejmu. Na kanapie Polski Plus szanse były zerowe, a walec PiS daje całkiem realną możliwość na kolejną kadencję.
Udostępnij