Wybraliśmy się na rypińskie targowisko, aby sprawdzić ceny lokalnych smakołyków. Co się okazało? Drogie są nie tylko owoce, ale i warzywa. - Wszystko poszło w górę -stwierdza Stefan Pesta, jeden z klientów. - Wiśnie kosztowały 2 zł za kilogram, a cena podskoczyła o 100 proc.
Z ziemniaków nie rezygnujemy
Jak przyznają handlowcy, przez wyższe ceny - targowisko odwiedza mniej osób. - Święta prawda - opowiada Ewelina Wiśniewska. - Widać choćby po naszych utargach. Dla porównania: kilka lat temu za kilogram jabłek płaciło się złotówkę. Dzisiaj to 2,50 zł. Ludziom brakuje pieniędzy, ale z jednego nie rezygnują - cały czas bardzo dobrze schodzą ziemniaki. Wiadomo, coś trzeba zjeść na obiad. Nie narzekamy też na sprzedaż ogórków. Jest sezon zapraw.
Co najbardziej poszło w górę na rypińskich kramach? Młode jabłka, brzoskwinie. Pieczarki kosztują średnio 5 zł za kilogram, a bób - 5,50. Za kilogram nektarynek zapłacimy 5 zł, zaś moreli - 3,50. Wielbiciele czereśni muszą przygotować aż 10 zł. Papierówki? Ich cena to około 3,50 zł.
- Pamiętam, jak zazdrościliśmy owoców zachodniej Europie. Teraz sto razy bardziej wolę nasze - stwierdza pan Stefan. I dodaje: - Owoce czy warzywa z marketu? Oj, raczej nie mam do nich przekonania. Mało to razy człowiek się naciął? Dla przykładu - kiedyś kupiłem ogórki na zaprawy, które po trzech dniach zaczęły potwornie śmierdzieć. Wolę robić zakupy na targowisku i widzieć co, i od kogo biorę. Zawsze można porozmawiać z sadownikiem czy hodowcą.
Pięć razy dziennie? Odpada
- Te wszystkie ceny mnie przerażają, ale przecież nie wykreślę warzyw i owoców z jadłospisu - stwierdza Katarzyna Leszczyńska, którą spotkaliśmy przy Orzeszkowej. - Mam dzieci, muszę zwracać uwagę na to, co mają na talerzach. Ale z drugiej strony, kiedy słyszę, że powinny pięć razy dziennie jeść warzywa i owoce, zastanawiam się, kogo na to stać? Niedługo nawet zupa warzywna będzie dla nas luksusem. Włoszczyzna swoje kosztuje.