Ile pieniędzy otrzymają gospodarze, zależy od kursu euro ostatniego dnia września.
Rok temu unijna waluta osłabła i pomoc dla polskich rolników przeliczano po kiepskim kursie - 3,3967 zł za euro. W grudniu euro było warte już ponad 4 złote.
Unijna waluta skacze w dół
Rolnicy obawiają się, że w tym roku scenariusz się powtórzy, bo euro tanieje. Wczoraj jego średni kurs, według Narodowego Banku Polskiego, wyniósł 4,10 zł, w piątek było to 4,16 zł.
- Od początku tego roku staramy się, by polscy rolnicy dostawali unijne płatności w euro, a nie w złotówkach - mówi Wiktor Szmulewicz, prezes Krajowej Rady Izb Rolniczych. - Uchroniłoby ich to przed stratami spowodowanymi przez różnice kursowe. A na tanim euro zarobiło w ubiegłym roku państwo, bo unijna pomoc dla polskich gospodarzy trafia z Brukseli do budżetu państwa w tej walucie.
- Pomysł izb rolniczych jest bardzo dobry - uważa Tadeusz Lisiński, rolnik ze wsi Osieczek (gm. Książki). - Wiem, że kij ma zawsze dwa końce i w niektórych latach moglibyśmy zyskać w innych stracić, ale ważniejsza jest stabilizacja. Nie musielibyśmy się obawiać sztucznego zbijania euro.
- Nie mamy pewności, że ktoś sztucznie ustala cenę euro pod koniec września - twierdzi Szmulewicz. - To tylko podejrzenia, ale wprowadzenie dopłat w euro, może pomóc rolnikom także z tego względu, że od kursu tej waluty uzależnia się wiele cen, na przykład: za paliwo, nośniki energii.
Pół roku temu izby przekazały pisemną propozycję w tej sprawie premierowi Donaldowi Tuskowi.
W Brukseli mają czas
- Ze dwa miesiące temu poszło do Brukseli zapytanie, czy polscy rolnicy mogą otrzymywać płatności w euro - twierdzi Kazimierz Plocke, wiceminister rolnictwa, który jest sceptycznie nastawiony do propozycji izb.
Zdaniem posła Stanisława Steca, byłego wiceministra finansów, unijne przepisy dopuszczają możliwość wypłat w euro. - Minister finansów jest temu przeciwny, bo państwo zarabia na rolnikach - twierdzi poseł. - Do tematu wrócimy podczas obrad Sejmu, pod koniec sierpnia.
- Przypuszczam, że do końca sierpnia nie otrzymamy odpowiedzi z Brukseli, więc kolejne dopłaty będziemy wyliczać na pewno w oparciu o kurs z trzydziestego września - dodaje wiceminister. - Na zmiany w tym roku jest już za późno.
Gorzej być nie powinno
W jakiej kondycji będzie w tym czasie unijna waluta? Pod koniec września kurs euro może być niższy niż obecnie, ale raczej nie spadnie do ubiegłorocznego poziomu - twierdzi Paweł Majtkowski, główny analityk w firmie Finamo zajmującej się doradztwem finansowym. - Może dojść do 3,90 zł, choć muszę przyznać, że rynek walutowy bardzo nas w tym roku zaskakiwał i kursy cały czas się wahają.
Rolnik liczy jak ekonomista
Majtkowski podkreśla jednak, że gdyby znalazł się na miejscu rolników, to wolałby, żeby nie zmieniać sposobu naliczania dopłat. - W 2008 roku przelicznik był dla nich niekorzystny, w tym roku też nieco stracą, ale w kolejnych latach mogą na różnicy kursowej zyskać - twierdzi analityk.
Zwraca też uwagę na techniczne problemy związane z wymianą walut. - Przypuszczam, że w mniejszych miejscowościach powstałoby więcej kantorów, ale tam gdzie konkurencja byłaby słabsza, gospodarze mogliby sprzedawać euro po niższych kursach - dodaje. - A przecież rolnicy nie stanowią zamożnej grupy, która mogłaby grać na rynku walutowym.
- Na pewno nie wszystkich gospodarzy byłoby stać na to, żeby poczekać ze sprzedażą euro na lepszy kurs - twierdzi Tadeusz Lisiński. - Ale niektórzy mogliby sobie na to pozwolić.
- Polscy rolnicy potrafią lepiej myśleć i liczyć niż najlepsi ekonomiści, więc z korzystną wymianą euro na złotówki na pewno by sobie poradzili - uważa Wiktor Szmulewicz.
