Spis treści
Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi przedstawiło projekt rozporządzenia w sprawie znakowania środków spożywczych. Te, które zawierają owady, mają być oznaczone dobrze widocznym znakiem graficznym. Projekt ten wynika z rozporządzenia Parlamentu Europejskiego, które dołączyło owady do wykazu nowej żywności. Dopuszczono mącznika młynarka, szarańczę wędrowną, pleśniakowca lśniącego i świerszcza domowego. Dotyczy to zarówno owadów jako takich, a także jako składnika żywności.
Dla szybkiego rozpoznania
W Polsce jest obowiązek informowania o wykorzystaniu owadów w wykazie składników na etykiecie. Przepisy rozszerzą go o znak graficzny.
- Biorąc pod uwagę, że obecnie owady są niekonwencjonalnym, innowacyjnym źródłem żywności, a ich konsumpcja traktowana jest jako nadzwyczajna, ważnym jest zapewnienie ochrony konsumentów przed wprowadzeniem w błąd i nabyciem żywności niezgodnej z ich preferencjami – uzasadnia ministerstwo rolnictwa.
Resort powołuje się na stwierdzenie Giovanniego Sogari, badacza społecznego i konsumenckiego z Uniwersytetu w Padwie, z godnie z którym „istnieją powody poznawcze, wynikające z naszych doświadczeń społecznych i kulturowych, tak zwany „czynnik fuj”, który sprawia, że myśl o jedzeniu owadów jest odstraszająca dla wielu Europejczyków. Wraz z upływem czasu i ekspozycją, takie nastawienie może się zmienić”.
Ministerstwo zgadza się z tym, że choć entomofagia (jedzenie owadów) to nowa i kontrowersyjna koncepcja dla polskich konsumentów, „w przyszłości może stanowić realne rozwiązanie w zakresie wyżywienia rosnącej populacji świata. Jednak według badań i dostępnych publikacji, Polacy w większości nie są zwolennikami jedzenia owadów, a co za tym idzie mogą oczekiwać dodatkowej informacji w oznakowaniu, która pozwoli im na szybkie rozpoznanie produktów zawierających żywność z owadów przed podjęciem decyzji o zakupie”.
Wstręt jest silniejszy
Dystans Polaków do jedzenia owadów potwierdzają wyniki badań zespołu psychologów z Polskiej Akademii Nauk i Uniwersytetu Warszawskiego:
- Przekonywanie konsumentów do spożywania owadów, polegające na przywoływaniu racjonalnych argumentów podkreślających korzyści płynące z produkcji i konsumpcji (odżywcze, prośrodowiskowe), są raczej mało skuteczną metodą. Konsumentami rządzą tu bowiem pierwotne i ewolucyjnie silniejsze emocje: wstręt i strach.
- Dla Azjatów zjedzenie świerszcza jest normalnością, dla Europejczyka już niekoniecznie, zważywszy, że insekty jako takie mogą budzić skojarzenia z brudem i odpadami, a więc z czymś odrażającym – uzupełnia resort rolnictwa.
Dowiodły tego wyniki ankiety i degustacji, zrealizowanych w 2020 r. Chodziło o zbadanie wiedzy, zachowań i postaw Polaków odnośnie owadów jadalnych.
- Badacze wykazali, że wśród polskich studentów istnieje niska skłonność do przyjęcia owadów jako substytutu mięsa ze względu na bariery psychologiczne, takie jak neofobia i wstręt – podaje resort rolnictwa. - Jednak chęć do jedzenia przetworzonej żywności zawierającej owady (chleb, herbatniki) jest znacznie wyższa niż w przypadku nieprzetworzonych całych owadów.
W kotlecie, zupie, chlebie
Resort uczula na to, że:
- Przedsiębiorcy, chcąc zachęcić konsumentów do nowej żywności, wykorzystują i będą wykorzystywali owady jako składniki produktów powszechnie spożywanych, tj. kotlet, babeczka, zupa, pizza, a także w formie sproszkowanej przeznaczonej do produktów zbożowych, mięsnych, wyrobów piekarskich czy cukierniczych. Spowoduje to, że w wielu sytuacjach owady będą składnikami nieoczekiwanymi.
Z wnioskiem o wprowadzenie obowiązku dodatkowego oznakowania produktów wytwarzanych z dodatkiem owadów zwróciła się ministerstwa rolnictwa Krajowa Rada Izb Rolniczych. - Przedmiotowy projekt wychodzi naprzeciw oczekiwaniom konsumenckim, jak i samorządu rolniczego – podkreśla ministerstwo rolnictwa.
Projekt rozporządzenia jest w fazie konsultacji. Ma wejść w życie po 30 dniach od dnia ogłoszenia.
