W Toruniu wzięli przykład z Włocławka i także zaczęli budować skład na sezon 2024/25. Pierwszy element układanki wydawał się oczywisty. Srdjan Subotić dokonał już kilku cudów z obecnym zespołem i z pewnego kandydata do spadku uczynił już finalistę Pucharu Polski, w przyszłości ma realne szanse, aby zagrać także w play off off.
A przed sezonem chyba tylko kibice w Toruniu wierzyli, że będzie tak dobrze. Zespół był klecony z tego, co zostało na rynku, na komplet obcokrajowców Subotić miał około 15 tysięcy dolarów na miesiąc, czyli tyle, ile sam jeden w Anwilu zgarnia Victora Sanders.
A jednak za skromne pieniądze zbudował zespół, który do tej pory wygrał dziesięć z osiemnastu meczów, w tym m.in. z Kingiem Szczecin, Startem Lublin czy MKS Dąbrowa Górnicza. Sposób na sukces? Subotić na początku wszystko postawił na defensywę z kluczową rolą w niej młodego Wojciecha Tomaszewskiego, z czasem poukładał grę w ofensywie. Z miesiąca na miesiąc niedoceniani wcześniej gracze rozwijają się i stają się ważnymi postaciami w lidze. Prawdziwym majstersztykiem było sprowadzenie w trakcie sezonu Mate Vucicia, który obecnie jest jednym z najlepszych środkowych lig i bezwzględnie jej najlepszym zbierającym.
- Trener potrafi świetnie przeczytać atak przeciwnika, na każdy mecz mamy przygotowane nowe rozwiązania, a w zanadrzu sporo rodzajów obron. Bardzo pomaga fakt, że to były zawodnik, wie jak z nami rozmawiać, czuje atmosferę szatni. Podzielił role w drużynie i dla każdego znajduje odpowiednie zadania. Dzięki temu czujemy się bardzo komfortowo, a wtedy łatwiej zagrać to, co potrafimy najlepiej - mówi o Suboticiu kapitan Aaron Cel.
Młody Chorwat dopiero zaczyna swoją poważną przygodę trenerską, Arriva Polski Cukier to jego zaledwie druga samodzielna praca w klubie. Do Torunia został polecony przez Ivicę Skelina. - Jestem wdzięczny za daną mi szansę w klubie. Myślę, że wspólnie w klubie i na parkiecie wykonujemy naprawdę dobrze powierzoną pracę. Mam też nadzieję, że będziemy to kontynuować w ten sam sposób i ciągle iść do przodu. Teraz koncentrujemy się tylko na kolejnym meczu i rzeczach, które czekają nas w najbliższej przyszłości, ale oczywiście będziemy planować kolejny sezon kiedy nadejdzie na to czas - mówi Subotić.
Jego pozostanie w Twardych Piernikach na kolejny sezon wcale nie musiało być takie oczywiste, ale jednocześnie jest najlepszym dowodem, że klub okrzepł po kłopotach w ostatnich latach i planuje na dobre wrócić do czołówki Orlen Basket Ligi.
