https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Świeże powietrze wyleczyło panią Władysławę z Covid! Właśnie skończyła 102 lata

Agnieszka Romanowicz
Pani Władysława dochowała się dwóch córek i syna oraz czworga wnucząt. Urodziny obchodziła 30 maja.
Pani Władysława dochowała się dwóch córek i syna oraz czworga wnucząt. Urodziny obchodziła 30 maja. Łukasz Porożyński
W wieku 99 lat pani Władysława Ziółkowska przeniosła się z 700-tysięcznej Łodzi do maleńkich Wałkowisk koło Osia. Tu obchodziła 102 urodziny. Powietrze Borów Tucholskich jej służy, a nawet wyleczyło z covida.

- Siostra mówi, że gdyby nie ta wyprowadzka z Łodzi, to mama by się tak dobrze nie trzymała – opowiada Bogdan Ziółkowski, syn pani Władysławy, która 30 maja świętowała 102 urodziny.
Mijają trzy lata, odkąd przenieśli się z Łodzi do Wałkowisk w Borach Tucholskich.

- Gdy w 2018 roku wykańczałem dom, to się spieszyłem, żeby mama jeszcze trochę w nim pomieszkała, bo miała już 98 lat. A tu taka niespodzianka. Fizycznie mama ma się dobrze, przed szpitalem trudno ją było zagiąć z tabliczki mnożenia, siostra z mamą ćwiczy i mama miała sto procent dobrych odpowiedzi.

Przed szpitalem, czyli przed marcem tego roku, gdy pani Władysława przeszła zabieg w związku z żółtaczką.
- I tam złapała koronawirusa – dodaje pan Bogdan. - Po pięciu dniach siostra dostała się na oddział zakaźny i jak zobaczyła mamę, to na własne żądanie wypisała ją ze szpitala. Powiedziała: „Lepiej, żeby mama umarła w domu.” I faktycznie zwłoki przywieźli.
Ale dzień po dniu na świeżym powietrzu pani Władysława zaczęła odzyskiwać zdrowie.
- Odżyła, śpiewa, ma duży apetyt, chociaż demencja się pogłębiła. Mama jest pamięcią w Kole przy ulicy Kościelnej, gdzie się urodziła. Pamięta jeszcze numer telefonu do tego domu, numer sprzed 50 lat.

Wojnę wraz z siostrami pani Władysława spędziła w Holendrach niedaleko Koła. To było województwo poznańskie. Męża poznała w Łodzi, pobrali się w 1954 roku.
- Ojciec był cukiernikiem, mama sprzedawała jego wyroby. Wcześniej miała podobną pracę, bo jej tata był piekarzem i sprzedawała jego chleb.
Rodzice pani Władysławy też byli długowieczni.
- Babcia żyła 91 lat. Dziadek pożyłby dłużej, ale w wieku 84 lat zjadł gorącego pączka, popił zimnym mlekiem i dostał skrętu kiszek. Zmarł nagle w ojca cukierni, do ostatniej chwili pracował.

Czy pani Władysława ma receptę na długie życie?

- Optymizm – odpowiada jej syn. - „Nie martw się, jakoś to będzie”. Często słyszałem to od mamy. Radość, śpiew, tego nigdy nam nie szczędziła. W swoje 102 urodziny też śpiewała ze wszystkimi „Sto lat!”.

Pani Władysława dochowała się dwóch córek i syna oraz czworga wnucząt. Odwiedzają ją w Wałkowiskach, gdzie większość czasu spędza przed wielkimi oknami i obserwuje dzikie zwierzęta.
- Oby żyła jak najdłużej! Często myślę o tym, że sam jestem już na emeryturze, a mam do kogo mówić „mamo”. Naprawdę fajnie jest tak powiedzieć!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Rolnictwo

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska