To był mecz bez precedensu w ostatnich latach. Na 6 minut przed końcem starcia z Czarnymi Słupsk Arriva Twarde Pierniki przegrywały 20 punktami. PLK ma dane o przebiegu spotkań od sezonu 2010/11 i przeanalizował je Puls Basketu. Okazało się, że w 507 meczach w PLK od sezonu 2010/2011, czyli od momentu gdy zbierane są dane akcja po akcji, zdarzyło się że drużyna wygrywała na 6 minut do końca meczu przynajmniej 15 punktami i tylko w czterech wypadkach ta przegrywająca ostatecznie zwyciężyła.
Jest to też największa odrobiona strata na przestrzeni całego meczu - 24 punkty (18:42 na 4:18 min. przed końcem 2 kwarty). Dotychczas najlepsze pod tym względem były drużyny z 23 punktami (Śląsk, Krosno, Arka Gdynia i Astoria Bydgoszcz).
W Słupsku do dziś nie mogą zrozumieć, jak do tego doszło, bo przecież w pierwszej połowie przewaga zespołu gości była gigantyczna. - Może to nas uśpiło? Wszyscy wyglądaliśmy bardzo źle na parkiecie. Torunianie grali do końca, my zagraliśmy niedopuszczalnie - przyznał Bartosz Jankowski.
Mantas Cesnauskis, trener Czarnych: - Torunianie wygrali przegrany mecz, pokazali jak się walczy do końca. Trzeba być facetem i grać do końca, a nie uśmiechać się i patrzeć na statystyki.
W dramatycznej 4. kwarcie Arriva Twarde Pierniki nie miały w składzie nie tylko kontuzjowanego podstawowego środkowego, ale i trenera Srdjana Suboticia. Rozsierdzony decyzjami sędziów szkoleniowiec nie gryzł się w język i został odesłany przez arbitrów do szatni. Jego miejsce na ławce zajął więc Jarosław Zawadka.
- Przed meczem przypomniałem Srdjanowi, że kiedyś do szatni odesłano trenera Ivicę Skelina i też musiałem go zastąpić, a to był przecież wcześniej jego head-coach w Splicie. Trener żartował, że może to powtórzymy i stało się - śmieje się Zawadka.
Psychologia zespołu jest skomplikowana i czasami takie wydarzenia odmieniają losy spotkania. Kilka lat temu Twarde Pierniki prowadził Sebastian Machowski i w pewnym słabszym momencie świadomie wszedł na parkiet i przerwał grę przewinieniem technicznym. Wtedy także w ten sposób odmienił losy spotkania.
Jarosław Zawadka opowiedział nam po meczu o kulisach ostatnich akcji. - Bardzo ważna była pierwsza trójka Arika Smitha. Dwie kluczowe akcje były różne. W przypadku rzutu Gorana, to piłka miała trafić też do Arika, ale sytuacja boiskowa była inna. Ostatnia akcja była ustawiona na Treya Diggsa. Miał rzucać za 3, ale zagrał mądrze, zaatakował wysokiego obrońcę i wymusił faul.
Arik Smith, autor 17 pkt w ostatniej kwarcie:- Pokazaliśmy charakter jako zespół. W takich momentach można się poddać lub walczyć jeszcze mocniej, my zareagowaliśmy właśnie w ten drugi sposób. To dla nas bardzo ważne zwycięstwo po porażce w poprzednim meczu. Wiedzieliśmy, jak powinniśmy zagrać, ale zaczęliśmy zbyt wolno, ale wiedzieliśmy, że potrafimy zagrać dobry basket. I to chcemy kontynuować.
Jest radość po zwycięstwie, ale jest i kłopot. Badania w szpitalu potwierdziły poważniejszą kontuzję Grigolije Rakocevicia. Jedyny nominalny środkowy w Twardych Piernikach będzie odpoczywał kilka tygodni, klub rozgląda się za krótkoterminowym zastępstwem. Jeśli się nie uda, to lukę będą próbowali wypełnić weteran Aaron Cel i młody talent Hubert Lipiński.
