Antyaborcyjna walka trwa! Fundacja Prawo do Życia w Bydgoszczy rzuca co jakiś czas na front walki z grzechem zdjęcia i plakaty martwych płodów. Znany bydgoski grzesznik i zapewne mason, prezydent Rafał Bruski, kazał usunąć toto ze Starego Rynku. Zrobiła się wielka chryja, ale obrońcy poczętych gamet nie rezygnują z misji. Rozwieszają antyaborcyjne koszmary w innych miejscach. Ale te są niszczone przez nieznanych sprawców.
Na jednym z plakatów obrońcy życia poczętego piszą, że w 2010 roku "legalnie uśmiercono w Polsce 614 chorych dzieci (sic!)".
No, słowem holokaust zarodków!
Aborcyjna wystawa - czy tak można?
Warto jednak, by Fundacja Prawo do Życia przejrzała statystyki innej Fundacji - Przywrócić Dzieciństwo. Rzecz jest tym bardziej interesująca, że chodzi naprawdę o dzieci, a nie o zarodki. Otóż w Polsce pod opieką państwa jest ponad 80 tys. maluchów, w tym ponad 20 tys. w domach dziecka. I ta liczba rośnie!
Czy słyszał kto o jakiejś wielkiej akcji Fundacji Prawo do Życia z tym związanej? Przecież dzieci narodzone i porzucone, czują, rozumieją i myślą, w przeciwieństwie do zygot. Ale myślenie nie jest w cenie u fanatyków i fundamentalistów.
Czy słyszał kto, aby Kościół przekazał np. tysiąc hektarów ze swych latyfundiów na opiekę nad porzuconymi dziećmi? Nie, ale to problem ubóstwa Kościoła. Mamy więc ubogie rodziny porzucające dzieci, i ubogich wiernych, dla których walka z prezerwatywą, pigułką i wczesną aborcją to życiowa misja.
Pikanterii sprawie dodaje fakt, że tylko trzy procent porzuconych dzieci to sieroty. Reszta ma rodziców, przypuszczam, że 95 procent z nich to religijni katolicy.
Czytaj e-wydanie »