Tymczasem między Brzeziem a Kowalem mieszkańcy mają dość uciążliwości związanych z budową A-1. Skarżą się a to na to, że przez tę budowę mają jeziora na polach, albo że mury nowych domów pękają, albo na objazdy, albo wreszcie na piasek zsypujący się z nasypów.
Ze swoimi skargami przychodzą do wójta, burmistrza, starosty. Wójt, burmistrz, starosta słucha, ba rozumie, bo widzi, jak wyglądają drogi gminne, co się dzieje z kanalizacją i urządzeniami melioracyjnymi. Ale co może? Prawdę mówiąc niewiele, bo to inwestycja bydgoskiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, a nie samorządu gminy, miasta lub powiatu.
Aleksandrów Kujawski. Po ostatnich ulewach autostrada A1 się... rozmywa
Gdy rozpoczynała się budowa A-1 pomiędzy Kowalem a Brzeziem, na wkopanie pierwszego szpadla i fetę z tym związaną przybyło mnóstwo polityków. Gdy inwestycja stanęła w martwym punkcie, a problemy związane z budową się piętrzą i dotyczą coraz większej grupy mieszkańców, obchodzi to tylko wąską grupkę samorządowców. Nie słyszałam bowiem jakoś o tym, by któryś z polityków pomógł tym, którzy nie mogą normalnie dojechać na pole lub mają zalane uprawy . Zapewne jednak na uroczystym przecięciu wstęgi stawią się w komplecie. Choć raczej nie będzie to 15 września tego roku. Na razie mimo opóźnień budowa przerwana. Co dalej? W gminach, gdzie budowa utknęła, nikt nic nie wie. Cyrk! Nasz polski cyrk.