Podsumuje tydzień, w którym żużlem zainteresowała się minister sportu Joanna Mucha, mówiły o nim wszystkie ogólnopolskie media, pisali znani publicyści i dyskutowały tysiące kibiców. To był tydzień, w którym liczba informacji o ekstralidze w mediach wzrosła o kilkaset procent. Ale najczęściej powielanymi słowami były przy tym "wstyd" i "kompromitacja".
Przeczytaj także: Minister sportu Joanna Mucha: Unibax poniesie daleko idące konsekwencje [wideo]
Polski żużel kompromitował się wiele razy. Wystarczy przypomnieć ubiegłoroczną fazę play off. Półfinał Unibaksu z Unią Tarnów został odwołany, bo sędzia źle policzył KSM drużyny gości. Pomyłkę wykryto tak późno, że trzeba było wyznaczyć nowy termin spotkania. Można wspomnieć skandaliczne wydarzenia z Gorzowa. Gdzie po tym, jak do uczestników meczu Stali z Falubazem dotarła wiadomość o śmierci Lee Richardsona, trwały targi: komu bardziej na rękę jest przerwanie meczu. A wszystko językiem pełnym wulgaryzmów i frazesów, na oczach tysięcy fanów przed telewizorami.
W tym roku przygrywkę do wydarzeń w Zielonej Górze mieliśmy w Lesznie. W 10. kolejce ekstraligi drużyna z Rzeszowa odmówiła walki, z powodu źle przygotowanego toru. Mecz zakończył się kuriozalnym wynikiem 75:0 dla Unii. Na oba (!) kluby nałożono kary. Leszczynianie mieli zapłacić 158 tysięcy złotych, Marma 255. Obu (!) drużynom odjęto po jednym punkcie w tabeli. Po kilku tygodniach, te sankcje... złagodziła komisja dyscyplinarna Polskiego Związku Motorowego. Anulowała odjęcie punktów meczowych, zmieniła wysokość kar finansowych - w przypadku Marmy o ponad 200 tysięcy. Większą winą obarczono drużynę, która w tym "meczu" na tor wyjechała.
Wydarzenia w Zielonej Górze są więc również konsekwencją pobłażliwości władz polskiego żużla wobec skandalicznych zachowań zawodników, działaczy i prezesów, którzy wciąż w poważaniu mają kibiców i zasady fair play.
Przeczytaj także: Szef Falubazu w Toruniu: - Nie było rozmów o przełożeniu meczu
Od jutrzejszego wyniku posiedzenia KOL zależy nie tylko przyszłość Unibaksu, ale i całej dyscypliny. Jeśli żużel ma pozbyć się wreszcie łatki sportu z mało przejrzystymi zasadami, z polem do popisu dla kombinatorów, kara musi być surowa.
Komisja powinna wziąć przykład z sędziego Marka Wojaczka, który w niedawnym półfinale rozgrywek wyrzucił z toru Rafała Szombierskiego. Zawodnik Włókniarza celowo przewrócił się na ostatniej pozycji, doprowadzając do przerwania wyścigu. Szans na wywalczenie lepszej pozycji i poprawę wyniku swojej drużyny już nie miał. Arbiter pokazał mu czerwoną kartkę, eliminując z powtórki biegu i całego spotkania. Nie ma wątpliwości, że (pierwsza) odważna decyzja sędziego, skutecznie wybije z głowy takie numery kolejnym torowym cwaniakom.
Czytaj e-wydanie »