Święta Wielkanocne spędziłam w Bydgoszczy. Pojechałam tam pociągiem, który odjeżdżał z Dworca Miasto w Toruniu. Pomijam fakt "obejścia" dworca: plastikowe "nocniki" do siedzenia w budynku czy spotkania ze sztuką graffiti w przejściu na peron. Prawdziwe emocje czekały mnie w pociągu. Przez następną godzinę rozcierałam ręce, przeskakiwałam z nogi na nogę i ćwiczyłam przysiady. Wszystko po to, by nie zamarznąć w drodze do grodu nad Brdą. Bo nikomu nie przyszło do głowy, by włączyć pasażerom ogrzewanie. Powrotna droga też nie należała do najprzyjemniejszych. Brak wody w toalecie i ukrop w przedziałach dał mi w kość. Oczywiście, żeby otworzyć okno, należy znaleźć amatora prac siłowych, bo przeciętna kobitka nie zdoła tego zrobić. Gdy zapytałam konduktora, czy można nieco przykręcić ogrzewanie, spojrzał na mnie z niedowierzaniem: "Nie da się, proszę pani".
Przeczytaj także:Nowy dworzec PKP w Bydgoszczy do 2015 roku. Teraz kolej na autobus
Ci, którzy jeżdżą pociągami regularnie, pewnie mają więcej ciekawych historii do opowiedzenia. Ostatnio w sprawie transportu kolejowego wypowiedział się Instytut Jagielloński, który zaalarmował, że jeśli nie nastąpi głęboka restrukturyzacja na kolei, PKP przestanie istnieć po 2019 r. Na razie płyną pozytywne informacje odnośnie dworców w regionie. Jest chęć samorządów, by je przejmować i nimi zarządzać. W Toruniu umowa z PKP w sprawie przejęcia Dworca Głównego ma być podpisana za kilka tygodni. Równocześnie rozpisano przetarg na modernizację budynków. W Bydgoszczy PKP także szuka firmy, która wyremontuje dworzec. Rewitalizacja dworca czeka też Tucholę i inne mniejsze miejscowości. W regionie trwają też remonty linii kolejowych. To jednak nie wystarczy.
Naukowcy podkreślają, że w kolejowych spółkach muszą dokonać się głębokie zmiany strukturalne. Trzeba tu sprawnych menażerów i mocnych planów, bo wyniki finansowe na kolei są zatrważające. Na przykład PKP Polskie Linie Kolejowe zanotowała w zeszłym roku ponad 700 mln zł strat. Nie jest tajemnicą, że w spółkach PKP nadal jest przerost zatrudnienia. Jeden z prywatnych przewoźników przekonuje, że jest w stanie lepiej funkcjonować na rynku mając mniejsze zatrudnienie o połowę od publicznego przewoźnika. Jak jednak dokonywać reform, skoro prezesi w spółkach powoływani i odwoływani są jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki? Tylko w Przewozach Regionalnych od 2001 roku było już 9 prezesów. Już dziś Przewozy Regionalne nie wytrzymują konkurencji z prywatnymi przewoźnikami. Co będzie, gdy w 2019 rynek kolejowy otworzy się całkowicie?
Czytaj e-wydanie »