Piękniejącemu miastu brakuje dodatków, które, niczym damskiej kreacji, dodadzą mu szyku. Tych drobiazgów, które potrafią złapać wzrok i zatrzymać na dłużej na jakimś detalu, pozwalają wydobyć, podkreślić, delektować oko.
To drobne elementy ulicznej architektury, a dla mnie - także zieleń. Zwisająca w koszach, wylewająca się ze skrzynek. Wszechobecne kwiaty. Zachwycamy się tym w Poznaniu, Wrocławiu. A w Bydgoszczy?
W Bydgoszczy w pasach zieleni wzdłuż ul. Zygmunta Augusta do nowej pętli tramwajowej przy ul. Rycerskiej rosną (chyba raczej tkwią w ziemi) uschnięte krzaczki. Posadzone jesienią ubiegłego roku albo się w ogóle nie przyjęły, albo nie przetrwały zimy. Do niedawna zakrywały je chwasty (te zawsze rosną bujnie), teraz są całe rzędy brunatnych, suchych iglaków.
Nikt z zarządu dróg miejskich tam nie bywa? Nie przejeżdża? Nie widzi tego?
Smętnie wyglądają betonowe pojemniki na zieleń wzdłuż Gdańskiej i Dworcowej. Przetrwały tylko posadzone w nich drzewka, w niektórych skrzynkach ziemię okrywają drobne, żółto kwitnące kwiatki. Szału nie ma, ale dobre i to.
W parku Kazimierza Wielkiego - większość rabatek się prezentuje, ale, nie wiadomo dlaczego, kilka zostało osieroconych. Zielsko konkuruje z różami albo zagłuszyło już trzmielinę.
Ronda? Im dalej od centrum, tym gorzej.
Skwery w centrum? Zieleń przed spichrzem przy ul. Mostowej kilka lat temu zamieniliśmy na kamienny amfiteatr, plac przed Drukarnią ma nieduży zacieniony zakątek. I tyle. Reszta to "patelnia".
Nie ujrzymy koszy kwiatów powieszonych na słupach ulicznych latarni.
Oko przyciągają jedynie restauratorzy, którzy ogródki na chodniki obstawiają iglakami w donicach, wieszają skrzynki z pelargoniami na płotkach, stawiają w oknach doniczki z lawendą. Nie ma tego aż tak wiele, ale na ulicy pozbawionej kwiatów takie wysepki tym bardziej przyciągają wzrok.
Kwiaty i zieleń przestały być w Bydgoszczy w cenie. Wiem - miejskie hektary to nie kilkusetmetrowa działka, która może wyglądać niczym bombonierka.
Wiem - kosztuje zieleń, woda do podlewania, firmie trzeba zapłacić. Ale czy te koszty na pewno zwalają z nóg? Czy też miasto już się poddało?
Bo w jakimś stopniu (ale przecież nie w zasadniczym) przykładamy rękę do tego, że kwiaty znikają z ulic. Pamiętam, w ubiegłych latach skrzynki z pelargoniami powieszone na barierkach Mostu Staromiejskiego im. Jerzego Sulimy-Kamińskiego. Nie było tygodnia, by ktoś nie ukradł kwiatów czy całej skrzynki, nie zniszczył, nie zrzucił. Dziesiątki tysięcy złotych wyrzucone na dosadzenia, naprawy.
Tęsknimy, by hasło "Bydgoszcz miastem kwiatów i zieleni" znowu było prawdziwe.
I byśmy się nauczyli szanować nasze wspólne miejskie pieniądze.
* Słowa piosenki napisała Ola Obarska (urodzona w Bydgoszczy), muzykę skomponował Zbigniew Lachowicz.
Posłuchaj piosenki "Zielono jest w mojej Bydgoszczy" w serwisie YouTube!