W lesie na skraju Bydgoszczy zatrzymano matkę z dwójką kilkuletnich dzieci. Matka była pijana. Tak mocno, że nie potrafiła ustać o własnych siłach. Dwie pociechy kręciły się koło niej: zziębnięte, głodne, zmęczone. Policjanci, którzy podeszli do matki, zostali odstraszeni warknięciem pijanej kobiety. Chciała zatrzymać dzieci przy sobie, ale te bardziej bały się jej, niż obcych ludzi.
Zobacz także: W Bydgoszczy dziecko wypadło z okna. Matka była pijana! [wideo]
Inny obrazek. Tym razem sprzed kilku dni. Też w Bydgoszczy 32-letnia matka opiekowała się półtorarocznym synkiem mając 0,3 promila alkoholu. Pijana nie była. Jeszcze. To pewnie skutek wieczornej imprezki, albo... porannego piwka. Dziecko wdrapało się na parapet i wypadło przez okno z drugiego piętra. Doznało poważnych obrażeń narządów wewnętrznych.
Znak czasu? Rezygnacja? Gest poddania się beznadziei codzienności: permanentnemu brakowi pieniędzy na jedzenie, na przedszkole, na pieluchy? Gest poddania się brakowi pracy? A może po prostu wybór życiowy.
Nie zamierzam usprawiedliwiać rodziców, którzy piją zapominając o tym, że mają pod opieką dzieci. Bynajmniej. Próbuję tylko szukać odpowiedzi na pytanie: Dlaczego tak się dzieje? Ktoś powie, że rodziny, które uchodzą za dysfunkcyjne, czy wręcz patologiczne, nie są pod wystarczającym nadzorem opieki społecznej. To bzdura. Opieka nie wyleczy głupoty. Może co najwyżej próbować złagodzić jej skutki.
Czytaj e-wydanie »