Stały sobie kontenery na plastik, puszki i szkło, segregowanie szło gładko. Z makulaturą - nie było problemu. Parafia co jakiś czas zamawiała kontener, ludzie znosili stare gazety, a zysk z ich sprzedaży przeznaczony był na misje. Wszyscy byli zadowoleni.
Ale ten stan w Polsce jest wielce niebezpieczny. Kolejne rządy dbają o to, żeby obywatele kraju nad Wisłą wcale nie byli zadowoleni. Może wychodzą z założenia, że lepszy jest Polak wkurzony niż zadowolony?
No i koniecznie wkurzony na władzę!
Na przygotowanie ustawy śmieciowej samorządy miały półtora roku. Mało? Może w perspektywie wieczności... Armia urzędników mogła szczegółowo wyliczyć, ile, jakich śmieci i jak często trzeba będzie się pozbywać. Ale nieeee. To byłoby zbyt proste. No i mamy śmieciową rewolucję, która podnosi nam tylko ciśnienie, kiedy po raz kolejny przekonujemy się, że nie mamy do czego wyrzucić posegregowanych śmieci. Bo albo kontenera znowu nie ma, albo jest już pełny.
Czytaj: Ustawa śmieciowa - nie zawiedli tylko mieszkańcy
Obywatel udaje, że sortuje, firma teoretycznie odbierająca śmieci udaje, że pracuje i w papierach wszystko się zgadza.
Urzędnicy już wymyślili, że powstanie policja śmieciowa, która będzie tropiła oszustwa i przeklęty. Nowa policja będzie oczywiście miała własne mundury, broń, pojazdy, administrację i księgowość....
A może znieśmy tę ustawę i powoli zmieniajmy śmieciowe nawyki Polaków? Rewolucja, policja (może jeszcze armia) śmieciowa, to pomysł z minionej epoki.
Pozostaje nadzieja, że parafialny kontener na makulaturę okaże się czymś stałym. Skoro zawodzi pan i wójt, to oparcia szukajmy w plebanie.